poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Backstage







Ot, zwykłe życie. Budzik, pobudka, śniadanie i do roboty. Czasem w pracy jest fajnie, czasem nie. Okrutna ekonomia każe biec, gonić, pomykać. Po robocie do domu, obiad i prace domowe. Wieczory przy lekturze książek, komiksów czy prasy drukowanej. Wiosna w pełni, zawsze można iść na spacer. W dni wolne odsypiam dni robocze. I tyle. Bez szaleństw, suto zakrapianych imprez czy całonocnych balang. Harmonogram dopasowany pod najmłodszego członka rodziny. Doprawdy? Harmonogram dopasowany pod dyktando tyrana, który nagradza mój trud nędznymi miedziakami. I to wszystko? A gdzie wyprawy w góry wysokie, rejsy po wzburzonych oceanach, koczowanie w dżungli? Czy jest sposób, aby pogodzić ze sobą wszystkie sprzeczne życiowe interesy nie narażając na szwank żadnej ze stron? Wszak jestem młody i najważniejsze dla mnie są wygody. Saluto.

niedziela, 8 kwietnia 2018

Miłość

Cholera jasna, lelum polelum, właśnie się dowiedziałem, że gwałtownie spada w moim organizmie poziom testosteronu! Mało tego, jest bardzo możliwe, że w zamian, ten sam organizm, mój organizm, produkuje oksytocynę i prolaktynę! Co się dzieje? Cóż to znaczy? Co to będzie? Jak żyć? I najważniejsze, gdzie się podziewa mój starannie pielęgnowany szowinizm? Czytam i nie mogę uwierzyć. Testosteron, hormon, który ponoć wywraca życie faceta do góry nogami, który odpowiada za agresywne zachowanie, który zachęca do podejmowania ryzyka, zaczyna zanikać w momencie, gdy facet zostaje ojcem. Ba! Już sama wiadomość o tym, że pojawi się w życiu mężczyzny dziecko, powoduje spadek stężenia testosteronu. W sumie, wraz z tą wiadomością, pojawiło się u mnie także uczucie ulgi, gdyż teraz wszystko będę brał na karb spadku ów hormonu, a nie jak dotąd, rosnącego we mnie lenistwa i zobojętnienia czy wręcz tchórzostwa. Ok. Jest jakiś balans. A oksytocyna i prolaktyna? Dotąd żyłem w przekonaniu, że hormony te są zarezerwowane jedynie dla kobiet. Ba, byłem pewien, że jedynie dla matek. A tu taka wiadomość. Czyżbym był zniewieściały? Prolaktyna, ponoć, pojawiła się w moim organizmie w tym samym momencie, gdy nastąpił spadek testosteronu, czyli, gdy dowiedziałem się, że zostanę ojcem. Ba! To prolaktyna właśnie odpowiada za przypływ czułości w moim organizmie na samą myśl o Jagodzie. Oksytocyna z kolei, kolejny hormon, który uważałem dotychczas za czysto kobiecy, odpowiada za więź ojca z dzieckiem. Ba! Więź ta jest ponoć większa, jeśli facet jest ojcem dziewczynki. Stąd osławiona córeczka tatusia". Czy zatem, gdy tęsknie za Jagodą będąc z dala od domu, to oznacza, że automatycznie rozpoczynam produkcję oksytocyny? Cholera! Czytam i nie mogę uwierzyć. Na tym nie koniec wiadomości. Ojcostwo ponoć służy, tak dowodzą badania, na których wyniki powołują się autorzy tekstu. Ba! Te same badania dowodzą, że facet, który jest ojcem dziewczynki, osławionej córeczki tatusia", żyje dłużej i w lepszym zdrowiu, gdyż córki dbają o swoich starych bardziej aniżeli synowie. Same dobrodziejstwa. A co z moim starannie pielęgnowanym szowinizmem? Siadam wygodnie na fotelu przed telewizorem, nogi na stole, browar w dłoni, mecz w odbiorniku. O mój szowinizm muszę niestety zadbać sam. Saluto.