poniedziałek, 25 czerwca 2018

Melbourne








Melbourne. Deszcz na betonie. Od trzech dni, w miarę możliwości, włóczę się ulicami starając się zrozumieć, dlaczego to właśnie miasto zostało siedmiokrotnie z rzędu wybrane jako najlepsze do życia", według The Economist Intelligence Unit, firmy audytowej, stowarzyszonej z magazynem The Economist. Ranking obejmuje 140 miast z całego globu i bierze pod uwagę takie dane, jak dostępność miejsc pracy, dostęp do służby zdrowia, tereny zielone, przestępczość, przede wszystkim jednak samozadowolenie mieszkańców. W kilka dni nie sposób znaleźć odpowiedź na to pytanie, mimo tego łażę po mieście, jem i piję w lokalnych knajpach, zagaduję miejscowych, starając się zrozumieć ów fenomen. Deszcz na betonie. W tym momencie panuje australijska jesień, nie wszyscy wyglądają na zadowolonych, pośpiesznie zmierzając w sobie znanym kierunku. 
Australia, zanim stała się pożądanym miejscem do życia, daleka była od wizerunku raju. Oficjalnie za odkrywcę najmniejszego kontynentu świata uważany jest Holender Willem Janszoon, który przybił do brzegu w 1606 roku. Niewiele jest notatek odnośnie wizyty Holendra, któremu nie przypadła do gustu spalona słońcem ziemia. Nieznany ląd docenił dopiero James Cook, który w 1768 roku dotarł na wschodnie wybrzeże i zaanektował go dla Korony Brytyjskiej. W 1788 roku Australia stała się oficjalnie kolonią przeżywającego wówczas rozkwit Imperium Brytyjskiego. I sielanka? Gdzież tam. Od początku istnienia, według władz w Londynie, przeznaczenie kolonii było zgoła inne. W tym roku mija dokładnie 230-ta rocznica od momentu, gdy z brytyjskich portów wypłynęły pierwsze statki pełne skazańców do Australii, kolonii karnej, naturalnego więzienia odległego od ówczesnej cywilizacji o 24 tysiące kilometrów oceanicznej żeglugi. Na tych, którym udało się przeżyć morderczy rejs, czekała jałowa ziemia, nieprzyjazny tropikalny klimat i perspektywa ciężkiej fizycznej roboty. Co jest największym paradoksem historii Australii? Kraj, który swą historię rozpoczął jako więzienie zasiedlone ludźmi, których Wielka Brytania się pozbyła, był jednym z najdłużej lojalnych wobec Korony Brytyjskiej. Jak powstał australijski angielski? Dean Frenkel, ekspert od komunikacji z Uniwersytetu w Melbourne, twierdzi, że wpływ na specyficzne słownictwo miał fakt, iż pierwszym środkiem płatniczym w Australii, naturalnym więzieniu, był pędzony domowym sposobem rum. Wszyscy skazańcy pili na potęgę, a specyficzna odmiana angielskiego powstała ponoć z pijackiego bełkotu. O historii Australii możemy poczytać w rewelacyjnej według mnie książce Imperium. Jak Wielka Brytania zbudowała nowoczesny świat", której autorem jest Niall Ferguson. Polecam. Saluto. 

niedziela, 10 czerwca 2018

Melbourne








Kofeina. Kofeiną próbuję zagłuszyć psychosomatyczne rozkojarzenie. Jet lag. Nie do końca jestem na jawie, lewituję, odpływam, choć zasnąć nie mogę. To była długa podróż. Kilkadziesiąt godzin lotu łącznie, cztery lotniska, pięć samolotów, dziesięć sztucznych posiłków, cholera wie, co jeszcze. Warszawa - Dubaj - Perth - Adelaide - Melbourne. Jest szósta rano czasu lokalnego, niedziela, snuję się po mieście niczym zombie. Puste ulice, zamknięte sklepy, wymarłe miasto. Jestem hen daleko, na najmniejszym kontynencie, w najlepszym (ponoć) do życia mieście na świecie. Serdeczne pozdrowienia z Melbourne.
Pif - paf - już nie żyjesz! Australia, jak niemal każda z byłych brytyjskich kolonii, miała bardzo liberalne podejście do kwestii posiadania broni palnej. I podobnie, jak w pozostałych byłych koloniach, niemal cyklicznie doświadczała z tego tytułu krwawych masakr, gdzie jakiś zabójca masowo mordował przypadkowych ludzi, dając upust swemu szaleństwu. Szalę goryczy przelała tragedia, która wydarzyła się w tasmańskim Port Arthur w kwietniu 1996 roku. Niejaki Martin Bryant otworzył ogień z broni maszynowej do gości kawiarni Broad Arrow Cafe. Zabił 35 osób, po czym spokojnie odjechał z miejsca zbrodni. Policja aresztowała szaleńca następnego dnia, sąd skazał go na 35 wyroków dożywocia i dodatkowe 1035 lat więzienia bez możliwości apelacji i ubiegania się o jakiekolwiek odstępstwo od wymierzonego wyroku. Martin Bryant odsiaduje wyrok w więzieniu o zaostrzonym rygorze Ridson Prison Complex. To właśnie ta tragedia sprawiła, że rząd, jak również sami Australijczycy, zażądali zmian w prawie dotyczącym posiadania i dostępu do broni palnej. Pod koniec 1996 roku australijski rząd, tuż po przegłosowaniu odpowiedniej ustawy w parlamencie, rozpoczął masową akcję skupu broni od obywateli. Każdy, kto oddał karabin, strzelbę lub pistolet, otrzymywał rekompensatę w wysokości aktualnej wartości rynkowej oddanej broni. Program trwał rok, następnie zaczęły obowiązywać surowe kary za samo posiadanie, z pozbawieniem wolności włącznie. Po ponad dwóch dekadach australijski program jest wskazywany jako modelowy przez przeciwników posiadania broni palnej, szczególnie ma to miejsce w innych brytyjskich koloniach. Od czasu masakry w Port Arthur w Australii nie zdarzyła się żadna masowa strzelanina, tymczasem w USA bądź Kanadzie, takie wydarzenia mają miejsce niemal cyklicznie. Saluto.