Kto lub co zadecyduje o naszej przyszłości w tym roku? Kremlowski satrapa czy wiekowy demokrata z Waszyngtonu? A może gang pomniejszych, faszystowskich populistów pragnących rozsadzić świat od środka? Czy zaraza ustąpi, zostanie powstrzymana? Czy ostatecznie wpadniemy w łapy globalnych korporacji, które będą nas inwigilować, narzucać jak żyć należy i zmuszać do tyrania za garść miedziaków? A może nastąpi ostateczny regres konsumpcji i argumenty korporacji przestaną mieć znaczenie? Cholera wie, jedno jest pewne, będzie się działo, oj będzie!
Co tam w polityce? Joe Biden, czyli w rok po wyborach, jeden z najmniej popularnych prezydentów w historii Stanów Zjednoczonych. Na nic się zda usprawiedliwianie, że start miał pechowy, w momencie największej pandemii jaka doświadczyła ludzkość od setek lat, że zaczynał w momencie największego kryzysu, jakiego doświadcza demokracja od końca II wojny światowej, że pandemii przyniosła nie tylko skutki zdrowotne, ale uderzyła w gospodarkę, na nic te usprawiedliwienia. W dobie obecnej rozwiązania liczą się tu i teraz, nikt nie wierzy i nikt nie chce czekać na długofalowe skutki nawet najlepszej polityki. A tu jeszcze satrapa z Kremla dołożył swoje, roszcząc sobie prawa do ataku na Ukrainę, wystawiając świat zachodni, któremu nieformalnie przewodzi właśnie USA, na test odpowiedzialności. Czy Biden zdoła odzyskać prowadzenie w tej nierównej grze czy wręcz otworzy drzwi na oścież na powrót Donalda Trumpa? Wszystko będzie wiadome w ciągu najbliższych miesięcy. W tym samym czasie rezydent Kremla, Władimir Putin, wykorzystując dogodny dla siebie moment, rzucił wyzwanie światu zachodniemu grożąc atakiem zbrojnym na Ukrainę. Ile w tym jest gry a ile prawdziwych zamiarów wiedzą jedynie osoby z najbliższego kręgu Putina. Pytanie jest zasadne, na cholerę dziś w ogóle ta inwazja na Ukrainę, która przecież zasobna w bogactwa nie jest? Satrapa pręży muskuły? A może to jedynie mrzonki i marzenia o powrocie do czasów wielkiego imperium, jak za czasów Stalina bądź jeszcze wstecz, Cesarstwa Moskiewskiego? Cholera wie. Kolejne pytanie to pytanie o przyszłość Unii Europejskiej. Pierwszą odpowiedzią będzie wynik wyborów we Francji. Jeśli Emmanuel Macron nie utrzyma prezydentury i Francja wpadnie w łapy demagogów to najwspanialszy projekt polityczny w historii nowożytnego świata, jakim jest Unia Europejska, zacznie się rozpadać. Ku zdziwieniu jednak, tym co może powstrzymać pochód faszystowskich populistów jest pandemia i stan gospodarek wskutek rozprzestrzeniania się zarazy. Inflacja jest i będzie tematem numer jeden na całym globie. Rekordowe wzrosty cen uderzą w kieszeń każdego, na nic zdadzą się lamenty polityków o wyjątkowej sytuacji wskutek pandemii, czyli lockdownach, zablokowanych łańcuchach dostaw, szoku na rynku energii i windowaniu kosztów przez globalne korporacje. Niezależnie czy rządzi demokrata czy satrapa, gdy lud ma pusto w garnku, władza nie może czuć się pewnie. A pandemia? Zaraza koronowirusa pokazała dobitnie, że ludzkość jest w stanie wynaleźć i wyprodukować nieoceniony preparat, jednak przekonać do niego społeczeństwo, nawet za cenę ratowania życia, nie sposób. Jak w dawnych czasach rządzą nami emocje, lęki i zababony. Dwatysiącedwudziestydrugi bądź dla nas wszystkich choć trochę łaskawszy!