piątek, 19 lutego 2010

Nocne spacery




Wizyta Jajecznego w Polsce była dobrym pretekstem by wyjść i sprawdzić jak wygląda życie nocne w Poznaniu. W Blueberry fajnie jest. A raczej było, bo wszystko to miało miejsce dokładnie trzy tygodnie temu, co oznacza, że mam niezły refleks w zamieszczaniu postów na blogu. Czasu brakuje, a dodatkowo cała masa innych ciekawszych zajęć. Saluto.

czwartek, 11 lutego 2010

Wesoły Roger wciąż się uśmiecha

Bukanierzy, korsarze, piraci - różnie się ich określa. Aktualne wydaje się określenie piratów jako wrogów cywilizacji, jak nazwał ich 21 wieków temu Marek Tuliusz Cyceron. Jednak współcześni piraci różnią się zdecydowanie od swych historycznych poprzedników. Przede wszystkim nie zabijają i nie okaleczają, choć cel mają ten sam od zarania swych dziejów - wielka forsa. Współcześnie działający somalijscy piraci to, jak ich określono w mediach, racjonalni i przebiegli biznesmeni morskiego terroryzmu". Albo inne określenie traktujące piratów z afrykańskiego wybrzeża to somalijskie siły parawojskowe", gdyż w Somalii to właśnie często piraci sprawują władzę. Od momentu porwania przez nich saudyjskiego tankowca Sirius Star" nie ma tygodnia, by nie znaleźć o nich choćby wzmianki w mediach. Ostatnio stało się głośno o porwaniu amerykańskiego statku z pomocą humanitarną dla krajów afrykańskich i kapitanie Richardzie Philipsie, który dowodził buntem przeciwko piratom. Bunt załogi porwanego statku przeciwko piratom? Taki wyczyn nie miałby szans powodzenia w czasach pionierów morskiego piractwa. Czy taki Henry Morgan pozwoliłby na to, by pojmani zbuntowali się przeciwko niemu? Albo Francis Drake lub inni im współcześni korsarze? Ktoś powie, że czasy były inne. Owszem. W czasach pionierów piractwa nie brano jeńców, dzisiaj somalijscy piraci dbają o to, aby nic złego nie stało się pojmanym. To dlaczego dawni morscy korsarze mogli liczyć na względy brytyjskiej monarchii, a współcześnie cały świat potępia piratów? Tak się faktycznie dzieje, gdyż piractwo w tamtych czasach było w pewnym momencie strategią walki Brytyjczyków z Hiszpanami. Brytyjska królowa Elżbieta I wyraziła zgodę na to, co i tak miało miejsce i rabowanie hiszpańskich okrętów dawało rodzącemu się brytyjskiemu imperium 200 tysięcy funtów rocznie. Ale nie tylko złoto było celem. Taki Francis Drake w kwietniu 1587 roku przeprowadził udany atak na hiszpańską twierdzę w Kadyksie, która uchodziła wówczas za miejsce nie do zdobycia. Podczas tego ataku 30 brytyjskich galeonów zniszczyło 60 hiszpańskich galer, co spowodowało opóźnienie w wypłynięciu hiszpańskiej Wielkiej Armady i uratowało Anglię. Za ten wyczyn korsarz Francis Drake został obdarowany tytułem szlacheckim. Albo taki Henry Morgan. W grudniu 1663 roku zaatakował on hiszpańską kolonię Gran Grenada. Cel tej wyprawy był jasny: znaleźć i ukraść hiszpańskie złoto, a także osłabić wpływy Hiszpanów na kontynencie amerykańskim. Kolejne wyprawy Morgana, atak na El Puerto del Principe na Kubie czy Portobelo w Panamie miały takie same motywy. Morganowi także nadano tytuł szlachecki. Zaledwie kilka lat później Morgan, niegdyś pirat, został admirałem brytyjskiej floty, sędzią Trybunału Admiralicji, Sprawiedliwości i Pokoju, a nawet vicegubernatorem Jamajki. Więc jak to jest z tym współczesnym piractwem? Somalijscy korsarze raczej nie mają szans na tytuły szlacheckie, jak to dawniej bywało, ale nadal jest to zajęcie niezwykle intratne. I nie oni wymyślili piractwo. To zdecydowanie efekt globalizacji i szybko nie zniknie. Na temat brytyjskich bukanierów i początków imperium brytyjskiego można poczytać w rewelacyjnej książce historyka Nialla Fergusona Imperium. Jak Wielka Brytania zbudowała nowoczesny świat", którą zdecydowanie polecam. Absolutnie polecam.