Jesień
przyszła, wszyscy jakby markotni, ja również. Wyciągnąłem z szafy
sweter, otuliłem się kocem, herbata na lepszy nastrój, nie bardzo
pomaga. Który to już rok pandemii? Zabawne, czas to jednostka, która
pomyka, oj pomyka, nie sposób nadążyć. Czym żyć, gdy człowiek w
zamknięciu, perspektyw nijak nie widać, horyzont końca pandemii mglisty,
kryzys gospodarczy w zapasie, inflacja się rozkręca, co dalej, ktoś
wie? Najgorsze to najgorszy rząd na trudne czasy, być może najgorsze od
dawien dawna. Cóż, bycie w ruchu, na tyle ile można, trzyma w pionie.
Obłożyłem się książkami, filmami, płytami i, przede wszystkim, mnóstwem
zabawek. Tak, zabawek, dzieci moich, naszych, by bawiąc się z dziećmi samemu w sobie optymizm dziecięcy odnaleźć. Czy to dobry sposób na przetrwanie?
Komiksy czytam, namiętnie. Piękne edycje klasyki, jak „Szninkiel" Van Hamme i Rosińskiego, „Yans" Duchateu, Kasprzaka i ponownie Rosińskiego czy dzieła Haldemana, czyli „Wieczna wojna i „Wieczna wolność", jak również wiele innych, ponownie dostępnych, ku mojej uciesze. Fajne czasy reedycji powieści obrazkowych, radość. Seriale trochę oglądam, trochę, jak dzieciaki pozwolą. „Sukcesja" to seria totalna, podobnie jak „Niewinne kłamstewka", ale polskie produkcje dziś już niczym nie ustępują i taki „Kruk" powala swoim klimatem. Warto, radość. A filmy? Kino? Obejrzałbym chętnie „Diunę" w reżyserii Denisa Villeneuve'a, „Zaułek koszmarów" Guillermo del Toro czy nowy, kolejny, nieśmiertelny „Batman", tym razem nakręcony przez speca od fantastyki Matta Reeves.
niedziela, 31 października 2021
Chodź, będziemy się całować i jesień szybko minie
Subskrybuj:
Posty (Atom)