sobota, 17 marca 2012

Lepszy wigwam niż parlament

Praca, pieniądze i podatki - to najważniejsze tematy w kanadyjskiej debacie publicznej w ostatnich tygodniach. Wraz ze zbliżającym się terminem rocznego rozliczenia podatkowego, który tak jak w Polsce przypada na koniec kwietnia, w prasie można znaleźć wiele artykułów dotyczących podatków, jakie zmuszony jest płacić niemal każdy pracujący w Kanadzie. Niemal każdy, bo jak to zwykle bywa, są od zasady odstępstwa. Podatków od dochodów uzyskanych w rezerwatach nie muszą uiszczać przywódcy plemion indiańskich, co jest zgodne z ustawą Indian Act z 1876 roku. Na mocy tej samej ustawy Indianie otrzymują pomoc finansową od państwa, jako zadośćuczynienie za doznane krzywdy, pod warunkiem pozostania w rezerwatach. Dziennik National Post" opublikował raport Kanadyjskiej Federacji Podatników dotyczący zarobków wodzów poszczególnych plemion indiańskich. Według danych przedstawionych w raporcie ponad 80 - ciu przywódców indiańskich ma dochody większe niż premier Kanady Stephen Harper. Raport wywołał niemały szok przede wszystkim wśród społeczności Pierwszych Narodów", jak określa się w Kanadzie ludność pochodzenia indiańskiego. Zdecydowana większość Indian, którzy żyją w rezerwatach, najzwyczajniej klepie biedę, tymczasem ich przywódcy opływają w dostatki. Na początku tego roku głośno było o fatalnych warunkach, w jakich żyją członkowie plemienia indiańskiego w Attawapiskat w prowincji Ontario. Fatalne warunki mieszkaniowe, brak elektryczności czy problemy z dostępem do wody pitnej sprawiły, że pomocy udzielił Indianom Międzynarodowy Czerwony Krzyż. W takim przypadku raport Kanadyjskiej Federacji Podatników jest niewygodny przede wszystkim dla indiańskich wodzów. Jednocześnie wśród pozostałych społeczności w Kanadzie te informacje wywołują oburzenie, gdyż środki finansowe przekazywane na rzecz Pierwszych Narodów" pochodzą właśnie z podatków. Dziennik National Post" przedstawił także wartość rocznych transferów z budżetu państwa przekazywanych na rzecz Indian, które łącznie wynoszą 7 miliardów dolarów kanadyjskich. Ustawa Indian Act z 1876 roku została uchwalona w celu rozwiązania kwestii Indian wysiedlonych do rezerwatów przez białych kolonizatorów w Kanadzie. Informacja, że wodzowie plemion indiańskich zarabiają niemałe pieniądze, nie płacąc przy tym żadnych podatków, zapewne nie spędza snu z powiek premiera Stephena Harpera. Zdecydowanie bardziej poważny jest problem ze wzrostem bezrobocia w Kanadzie. Jedynie w lutym tego roku ubyło 3 tysiące miejsc pracy. Te liczby, w porównaniu ze statystykami z pogrążonej w kryzysie Europy, nie wywołują większego wrażenia, jednak działania rządu już tak. Po opublikowaniu tych danych przez kanadyjskie Ministerstwo Pracy, na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, premier Harper oświadczył, że walka z bezrobociem i kreowanie miejsc pracy to priorytet Rządu Federalnego Kanady. Na zapowiedziach się jednak nie kończy, o czym świadczą działania licznych agencji pośrednictwa pracy, które funkcjonują niemal w każdym mieście. To dla mnie nowość, gdyż dotąd żyłem w kraju, gdzie praca dla obywateli lub kreowanie przychylnych warunków do działalności gospodarczej nie były najważniejsze dla żadnego z rządów, a wszelkie działania wydawały się pozorne. Daleki jestem od nazwania Kanady ziemią obiecaną, jednak już po kilku miesiącach pobytu widzę pewne pozytywne różnice. Są oczywiście minusy życia w tym kraju, ale o tym będzie w jednym z kolejnych postów. Tymczasem wracam zdobywać kolejne skalpy. Saluto.