poniedziałek, 28 grudnia 2015

Wszyscy jesteśmy uchodźcami

A czy Ty zostawiłeś wolne miejsce przy tym suto zastawionym stole? Zastaw się, a postaw się. Zgodnie z tradycją wieczerza wigilijna powinna rozpocząć się wraz z pierwszą gwiazdką na niebie, czyli symbolicznego nawiązania do Gwiazdy Betlejemskiej zwiastującej narodziny Jezusa, którą według Biblii dostrzegli Trzej Królowie. Wieczerzę postną, jak każe obyczaj, rozpoczyna się modlitwą, by następnie przełamać się opłatkiem, jednocześnie składając życzenia. Pod choinką gwiazdor zostawił prezenty dla grzecznych i niegrzecznych. W zależności od regionu zestaw potraw wigilijnych jest różny, lecz zwyczajowo powinny na stole znaleźć się wszystkie płody ziemi, a potraw powinno być dwanaście. Na stole nakrytym białym obrusem z wiązką siana pod spodem ustawia się jedno nakrycie więcej niż wynosi liczna zgromadzonych gości, gdyż dodatkowe miejsce przeznaczone jest dla niezapowiedzianego gościa. Zatem zasiądźmy do stołu. I oby nikt nie zapukał. I oby nikt nie przybył. Nikt, a szczególnie syryjski uchodźca, który cudem dotarł do Europy, a teraz porusza się swobodnie po strefie Schengen. 
Ucieczka w dalekie, obce strony to traumatyczne przeżycie, które zostawia w człowieku ślad na całe życie. My wszyscy, którzy obchodzimy święta Bożego Narodzenia, powinniśmy to wiedzieć. Bo przecież uchodźcami byli Jezus, Maria i Józef, czyli Święta Rodzina. Podjęli trud ucieczki, gdyż ryzyko było ogromne. Król Herod chciał bowiem zgładzić Jezusa, według Trzech Mędrców przyszłego Króla Żydowskiego. Wydał w tym celu rozkaz wymordowania wszystkich betlejemskich chłopców do drugiego roku życia. Marii i Józefowi wraz z dzieciątkiem nie pozostał zatem inny wybór niż tułaczka w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia. Czyż nie nasuwa to skojarzeń z obecną falą uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu, którzy w Europie szukają schronienia przed zagładą z rąk fanatyków muzułmańskich?
Europa budzi się z ogromnym kacem ze snu o części świata pozbawionej granic. Kryzys imigracyjny obnażył narodowe, fanatyczne wręcz nacjonalizmy. Zamachy terrorystyczne sprawiły, że Europejczycy, bodajże po raz pierwszy od końca zimnej wojny, nie czują się bezpiecznie. Zgodnie z traktatem strefy Schengen żaden wchodzący w jej skład kraj nie ma prawa odmówić wjazdu do siebie nikomu, kto legalnie przebywa już na terenie strefy. Zagrożenie i obawy są zatem uzasadnione, nikt bowiem nie może dać gwarancji, że wśród uchodźców nie ma fanatyków, którzy nie przybywają tu, by ratować swe życie, lecz wręcz odwrotnie, by siać terror. Najgorsze jednak, gdy dla szybkiego politycznego poklasku, politycy europejscy zaczną stosować proste i doraźne rozwiązania zamiast przemyślanych reform. Łatwiej bowiem zamknąć szlaban i liczyć na to, że imigranci ruszą do sąsiada. Cóż zatem?
Strefa Schengen to najbogatszy zakątek świata, gdzie łączny produkt krajowy brutto przekracza 10 bilionów euro rocznie. Są zatem środki, by usprawnić rozwiązania mogące zwiększyć bezpieczeństwo wewnątrz strefy. My, mający możliwość oddania głosu, powinniśmy mocniej wsłuchiwać się w to, co obiecują polityczni hochsztaplerzy i przemyśleć dwa razy zanim oddamy głos i obudzimy się na kacu. Politycznym kacu. I nie myśl, że Cię to nie dotyczy. Bo co zrobisz, gdy zapuka nieznajomy w wieczór wigilijny?  

niedziela, 6 grudnia 2015

Wyprawa Shackletona

Istniało kiedyś imperium, które rządziło jedną czwartą światowej populacji i zajmowało taką samo część powierzchni ziemi, dominując niemal na wszystkich oceanach. Imperium Brytyjskie było największym imperium w dziejach ludzkości, powstawało przez blisko 300 lat wskutek działalności osadniczej, handlowej i podbojów terytorialnych monarchii brytyjskiej. W momencie największego rozkwitu tereny zależne od Brytyjczyków porozrzucane były na wszystkich kontynentach, przez co Imperium Brytyjskie zyskało miano imperium nigdy niezachodzącego słońca". To wszystko nie byłoby możliwe, gdyby nie rzesze szalonych śmiałków, którzy udawali się na podbój ówczesnego im świata pod powiewającą flagą monarchii brytyjskiej, szukając gdzieś na odległych lądach lepszych szans także dla siebie samych, w przeciwnym razie czekałaby ich marna egzystencja na rodzimych Wyspach Brytyjskich. Jednym z takich śmiałków był Ernest Shackleton, irlandzki podróżnik i odkrywca, wielki miłośnik i badacz lodowego południa - Antarktydy. Shackleton marzył o zdobyciu bieguna południowego odkąd w wieku 16 lat zakończył edukację i zatrudnił się w The North Western Shipping Company, prywatnym przedsiębiorstwie handlowym, które operowało własną flotą statków. Sir Ernest Henry Shackleton czterokrotnie brał udział w wyprawach na mroźne południe. Pierwszy raz miał miejsce, gdy został członkiem ekspedycji Roberta Scotta na pokładzie statku Discovery" w latach 1901 - 1902. Kolejną próbą była wyprawa Nimrod" w latach 1907 - 1909, jednak także ta próba okazała się nie udana, będąc 180 kilometrów od bieguna, Shackleton musiał zawrócić, gdyż członkom ekspedycji zabrakło żywności. Najbardziej heroiczną była trzecia wyprawa irlandzkiego podróżnika, którą odbył w latach 1914 - 1916, na pokładzie statku Endurance". W setną rocznicę tych wydarzeń historię wyprawy spisał na nowo i zilustrował brytyjski rysownik William Grill. Dzisiaj, rok po światowej premierze, ukazał się polski przekład. Wyprawa Shackletona" to debiut publicystyczny Williama Grilla. Publikacja została uznana przez The New York Times" za najlepszą ilustrowaną powieść w 2014 roku. Jako że dzisiaj Mikołajki, znalazłem tą niezwykłą książkę w skarpecie i cieszę się ogromnie. Shackleton do końca życia wracał na Antarktydę, do miejsca, które pokochał. Zmarł w 1922 roku, w trakcie czwartej ekspedycji, mającej na celu opłynięcie Antarktydy. Ten cholernie uparty Irlandczyk zwykł powtarzać swoim towarzyszom że poszukiwanie i sięganie po nieznane leży w naszej naturze. Jedyną prawdziwą porażką jest rezygnacja z poszukiwań". Zdecydowanie polecam lekturę Wyprawy Shackletona" młodszym i starszym czytelnikom. Saluto.