poniedziałek, 26 grudnia 2016

Co bym powiedział sobie młodszemu?

Wiek męski, wiek klęski - jak mawiał wieszcz. Kryzys wieku średniego na dobre zagościł pod strzechami, szukam pocieszenia, bohaterem jestem jedynie w oczach córki, choć i tu nie mogę być pewien, bo to niemowlę, nie powie tego, ba, słowa nie wypowie, dźwięki jak dotąd jedynie. W każdym bądź razie ważni dla siebie jesteśmy, wierzę w to głęboko, jestem o tym przekonany. 
Co bym powiedział sobie młodszemu? Rzuć wszystko i rusz w świat szukać dla siebie miejsca. Owszem, uważam, że nigdy nie jest na nic za późno, szczególnie by rzucić wszystko w cholerę, jednak na krótko przed czterdziestką, człowiek staje się okrutnie leniwy i wygodny. Ja stałem się okrutnie leniwy i wygodny. Jednak są miejsca na świecie, gdzie moje lenistwo doskonale wpisałoby się w klimat i postrzegane byłoby tak, jak należy, jako pozytywna cecha. Cóż jeszcze rzekłbym sobie, młodszemu choćby o dekadę? Nie wierz, że robota w korporacji da cokolwiek więcej aniżeli stały dopływ miedziaków. Oczywiście taki pogląd sprawy nie spodobałby się mojemu tyranowi ani innym fanatykom kariery, jednak tak właśnie sądzę i ogłaszam to wszem i wobec z systematyczną regularnością. Od lat uważam, że jeśli człowiek nie robi zawodowo naprawdę wartościowych rzeczy, nie szuka szczepionek na choroby dziesiątkujące ludzkość, nie zajmuje się leczeniem ludzi bądź nie pracuje w organizacji humanitarnej to faktycznie nie powinien zapieprzać w pocie czoła dni całe. Być może jestem pozbawiony instynktu chomika, który biegnie w kołowrotku, bo ktoś mu tak nakazał. Czy to wszystkie rady, które miałbym dla młodszej wersji siebie? Poradziłbym spędzać więcej czasu z ludźmi, którzy są dla mnie ważni i dla których moja obecność jest istotna. Tego nauczyły mnie doświadczenia lat ostatnich, przede wszystkim odejście rodziców i pojawienie się Jagody. Być może oznacza to pewną dojrzałość, być może znudzenie imprezowym życiem, niemniej jednak jest to dla mnie obecnie priorytet. Tego zatem życzę sobie i wszystkim, którzy to czytają. Oby każdy w 2017 roku znalazł swoje miejsce na świecie, miał robotę, która sprawiałaby faktyczną radość i spełnienie, a najważniejsze, by otoczył się wartościowymi dla siebie samego ludźmi. Zdrowia i pomyślności - to oczywiście podstawowe życzenia na każdą okazję. Saluto.

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Fajna rzecz, której więcej nie zrobię









Kofeina. Kofeiną próbuję zagłuszyć psychosomatyczne rozkojarzenie. W nocy nie śpię, natłok myśli nie pozwala zasnąć, w dzień nie do końca jestem na jawie, bom cholernie niewyspany. Czasem mam wrażenie, że lewituję. Jet lag. Od kilku tygodniu, od kilku miesięcy, może od lat. Homeostaza w destrukcji. Od dziecka, co pewien czas, bez dającej się przewidzieć częstotliwości, tak się dzieje. Robota nie pomaga. Zmiany stref czasowych rozwalają mój zegar biologiczny. Prochy na sen przestały działać. Nie mogę zasnąć w nocy, walczę by nie zasnąć za dnia. Kofeiną próbuję zagłuszyć psychosomatyczne rozkojarzenie.
Czytam eseje Davida Fostera Wallace'a zebrane do kupy w książce Rzekomo fajna rzecz, której nigdy więcej nie zrobię". Teksty Wallace'a pełne są ironii, celnych spostrzeżeń, sarkazmu i dygresji na temat absurdów otaczającej autora rzeczywistości. Genialne, zdecydowanie polecam. To książka dla mnie, tymczasem pod pozorem prezentu dla córki kupiłem album Rzeka czasu. Podróż przez historię świata", którego autorem jest pochodzący z Belgii ilustrator Peter Goes. Genialnie rozrysowany album, na planszach którego ukazana jest w wielkim skrócie historia świata. Idealny prezent pod choinkę, zarówno dla małych i dużych. Saluto.