poniedziałek, 26 lutego 2018

Tatry









Wakacje. Jak zwykł mawiać Sławomir Makaruk, życie powinno być niczym wakacje, podczas których można trochę popracować, pod warunkiem jednak, że zajęcie będzie przyjemne i przede wszystkim, doskonale płatne. Zgadzam się z tym całkowicie. Czy zatem żyję zgodnie z tym przesłaniem? Zapadła żelazna kurtyna.
Gdy tylko mam możliwość uciekam od roboty. Byle z dala od wyznawców nieustającego wzrostu, fanatyków pozytywnego myślenia, wszechwiedzących wizjonerów. Wakacje, ferie, długie weekendy. Uciekam również od potyczek dnia codziennego, korków samochodowych, kolejek do kasy, zmywania naczyń, odkurzania, sprzątania czy cholera wie, czego jeszcze. Na wakacjach wszystko jest jakby lepsze. To terapia, bardziej dla duszy niż dla ciała. Zatem, gdy tylko jest ku temu okazja, składam apelację, przepraszam, wniosek o urlop i uciekam od codzienności. Zimą w górach jest pięknie. Byliśmy na Podhalu.

poniedziałek, 12 lutego 2018

Melisa







Żywot pracownika, czyli dni zamknięte w arkuszu excela i rozkoszny (niech to szlag) obowiązek pracy. Świat zwariował, jak wielokrotnie pisałem, wszystko asap, na wczoraj, przed deadline'em. Refleksja zbędna, na co to komu. Kamieniołomy. Dni, godziny, minuty, sekundy. Tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem, rok za rokiem. Bezpowrotnie utracona piękna część życia. Co z tym począć? Dokąd uciec? Gdzie się schować? Czy jest jakaś alternatywa? Czytam o milionerach od totolotka. Ponoć większość przehulała wygrany majątek w imponująco krótkim czasie. Czytam o milionerach od ciężkiej roboty. Ponoć większość przehulała życie w pogoni za mamoną. Cóż zatem czynić? Jest weekend, czas dla bliskich i dla samego siebie. Muzyka na full i tańczmy pogo. Saluto.