Ryszard Kapuściński jeździł po Afryce, Ameryce Łacińskiej i Bliskim Wschodzie, natomiast Lucjan Wolanowski wędrował w dalekim rejonie Australii, Oceanii i Dalekiego Wschodu. Obaj opisywali swe doświadczenia, obserwacje i wnioski. Obaj byli „świadkami historii". Kapuścińskiego znają wszyscy, Wolanowskiego niekoniecznie. Książkę Wolanowskiego „Klejnot Korony. Reporter w Hongkongu w godzinie zarazy" chciałem przeczytać przed wyjazdem do Azji w zeszłym roku. Nie udało się. Teraz to z radością nadrabiam. Wolanowski opisuje Hongkong w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. To inna, kolonialna rzeczywistość. Książkę polecam. Na aukcjach internetowych można ją kupić za parę złotych. Ja mam wydanie I z 1963 roku. Dostałem ją w antykwariacie za jedyne 9 złotych. Saluto.
sobota, 29 stycznia 2011
sobota, 15 stycznia 2011
Greetings from London
Imperium
Brytyjskie rządziło jedną czwartą światowej populacji i zajmowało
taką samą część powierzchni ziemi. Archipelag deszczowych wysp na
północno - zachodnim wybrzeżu Europy był największym imperium w dziejach
ludzkości. To fakt, któremu nie można zaprzeczyć. Drugi fakt jest taki,
że kuchnia brytyjska świata nie podbiła, chyba, że mamy na myśli
brytyjskie śniadania dostępne pod każdą szerokością geograficzną. Fanem
brytyjskiej kuchni nie jestem i raczej takim nie zostanę. Nawet będąc w
Londynie preferuję włoskie knajpki i chińskie restauracyjki,
ostatecznie sieciowe bary z kanapkami. Anthony Bourdain, jeden z
najbardziej znanych kucharzy na świecie, gospodarz programu „Bez
rezerwacji", uważa, że jeśli chce się poznać jakieś miejsce, to należy
zjeść w lokalnej knajpie z miejscowymi bywalcami. Zgadzam się z tym
poglądem, ale bardzo dziękuję za brytyjską kuchnię. Według mnie
brytyjska kuchnia zdecydowanie nie jest „wielka". Saluto.
poniedziałek, 3 stycznia 2011
Na południowym brzegu Tamizy
Według Stowarzyszenia Brytyjskiego Piwa i Pubów w Wielkiej Brytanii każdego dnia zamyka się 5 pubów. Jest to spowodowane kryzysem finansowym na świecie, który mocno odbił się na brytyjskiej gospodarce. Jeśli tempo zamykania pubów się utrzyma, to za około 25 lat znikną one całkowicie z brytyjskiego horyzontu. Co zatem wypada uczynić będąc w Londynie? Prewencyjnie napić się piwa w pubie. Na fotografii powyżej knajpa gdzieś w Southwark, na południowym brzegu Tamizy. Saluto.
Subskrybuj:
Posty (Atom)