poniedziałek, 22 lutego 2016

Dublin



Dublin. Stolica Irlandii. Miasto położone nad Morzem Irlandzkim, u ujścia rzeki Liffey do Zatoki Dublińskiej. Nazwa miasta pochodzi ponoć od irlandzkiej nazwy Dubh Linn i oznacza czarny staw". Współczesna irlandzka nazwa to Baile Atha Cliath, co znaczy miasto brodu z trzcinowymi płotami". Tyle z wikipedii. Całkiem przypadkowy rozwój wydarzeń sprawił, że Dublin był celem mojej ostatniej podróży służbowej w zeszłym roku, był także pierwszą destynacją w tym roku. Czy to cokolwiek oznacza?
Lubię Dublin. Lubię Irlandczyków. Lubię irlandzką whiskey. Cóż zatem za pamiątkę mogłem sobie sprawić będąc z krótką wizytą w Dublinie? W centralnym miejscu dystryktu Temple Bar, tuż obok knajpy o tej samej nazwie, mieści się mały sklep z zadziwiającym wyborem irlandzkiej gorzały. Amatorzy tego trunku mogą być zaskoczeni ilością butelek od których gną się półki. Jestem fanem irlandzkiej whiskey, smakuje mi, gdyż brak jest charakterystycznej goryczki, która cechuje szkockie trunki. Jest tak dlatego, gdyż Irlandczycy stronią od produkcji whiskey z użyciem torfu i suszą słód ogrzewanym powietrzem. Ponadto potrójna destylacja łagodzi smak napitku. Tyle. Krótka marketingowa informacja od sprzedawcy, że whiskey Green Spot jest produkowana w ilości zaledwie 1200 butelek rocznie miała wpływ na decyzję odnośnie pamiątki ze stolicy Irlandii. Saluto.

poniedziałek, 8 lutego 2016

Backstage






Czy filozofia jest nauką? Czy raczej, jak twierdzą sami zainteresowani, jest drogą, która prowadzi do wewnętrznego rozwoju i przemiany? Dla mędrców Wschodu i Zachodu filozofia była medycyną duszy, terapią umysłu, chirurgią przesądów. Dzisiaj, w szalonym świecie pędu za zyskiem, filozofia nie jest traktowana zbyt poważnie. Ale jakże może być inaczej, gdy wszystko do czego człowiek powinien dążyć zostało już zawarte w odpowiedniej kalkulacji marży. I teraz na przykład, naprzeciw takim współczesnym tytanom kariery i władcom tysięcy rzeczy niepotrzebnych stanąłby taki Nietzsche, który uparcie twierdził, że kto mało posiada, ten mniej będzie posiadany". I co, gdyby choć część z nas uznała, że nie ma sensu zapieprzać w pocie czoła całymi dniami, by kolekcjonować rzeczy, które są faktycznie niepotrzebne, a na dodatek nie mamy czasu, by z nich korzystać? Wówczas kalkulacja marży pokazywałaby jedynie liczby niemożliwe od uzyskania. A przecież owe liczby obrazują liczbę miedziaków do zdobycia. Krótko zatem: filozofia się nie opłaca. Marcin Fabjański, filozof i dziennikarz, na łamach Gazety Wyborczej" opublikował cykl artykułów Szkoła filozofii życia", gdzie zwraca uwagę na to, co twierdzili wielcy filozofowie, tacy jak Epikur, Budda, Schopenhauer, Nietzsche, Laozi i Montaigne. Warto poczytać w wolnym czasie, gdy opadną emocje po walce o garść miedziaków i niepotrzebne dobra. 
Tymczasem w prawdziwym życiu Kobe Bryant ogłosił, że obecny sezon NBA będzie jego ostatnim na parkietach najlepszej ligi koszykarskiej na świecie. Bryant, w tekście stylizowanym na list do koszykówki, napisał, że serce wytrzyma porażki, umysł zniesie harówkę, ale ciało wie, że czas się pożegnać". Obecny sezon, 20-ty w karierze, to prawdziwe tournee pożegnalne jednego z najlepszych koszykarzy w historii ligi NBA. Czarna Mamba", taką ksywę w lidze nosi Bryant, to gracz wybitny. Pięciokrotny triumfator ligi, dwukrotny zdobywca nagrody MVP, trzeci strzelec w historii NBA, osiemnastokrotny gracz Meczu Gwiazd, dwukrotny zdobywca złotego medalu olimpijskiego z reprezentacją USA na Olimpiadach w 2008 roku w Beijing i 2012 roku w Londynie. To poszczególne tytuły, które zdobył Bryant w trakcie swojej imponującej kariery, lecz nie jedyne. Dla samego koszykarza najważniejszy był jednak komplement, który publicznie wypowiedział Michael Jordan, koszykarz wszech czasów. Nazwał on Czarną Mambę" swoim następcą, twierdząc, że widzi w Bryancie samego siebie. Bryant na początku swej kariery był przede wszystkim znany z widowiskowych wsadów, jednak z czasem zaczął dominować niemal w każdym aspekcie gry. W swoim pierwszy play-off raził fatalnymi pudłami, by następnie zostać specjalistą od decydujących rzutów. Początkowo był boiskowym egoistą, by przeobrazić się w charyzmatycznego lidera, który prowadzi swoją drużynę od zwycięstwa do zwycięstwa. Swoją drużynę, czyli Los Angeles Lakers, gdyż grał nieprzerwanie w barwach Jeziorowców przez całą karierę. Jako, że to ostatni sezon Bryanta w NBA, warto czasem nie przespać nocy i zobaczyć jak gra w kosza ten, który gry uczył się ponoć z gier video. Saluto.