czwartek, 21 listopada 2013

Na tropie marszanda Hitlera

Iście hollywoodzki scenariusz. George Clooney nie mógł wymarzyć sobie lepszej promocji swego filmu. The Monuments Men" będzie miał premierę w styczniu przyszłego roku, tymczasem niemal codziennie można natknąć się na wzmiankę o filmie w prasie na całym świecie. A to wszystko za sprawą niejakiego Corneliusa Gurlitta, którego niemiecki urząd skarbowy podejrzewa o oszustwa podatkowe. Jaki to ma związek z filmem wyreżyserowanym przez Clooney'a? Fabuła The Monuments Men" przybliża działania nietypowej jednostki wojskowej, złożonej z amerykańskich, brytyjskich i francuskich żołnierzy, miłośników sztuki, marszandów i muzealnych kustoszy, która w trakcie II wojny światowej miała za zadanie wytropić i odzyskać skradzione przez nazistów dzieła sztuki. A właśnie w monachijskim apartamencie sędziwego Corneliusa Gurlitta niemiecka policja zupełnie przypadkiem natknęła się na gigantyczną kolekcję dzieł sztuki, których większość prawdopodobnie pochodzi z grabieży. To sprawa bez precedensu. Nigdy po wojnie nie odnaleziono większej kolekcji dzieł skradzionych przez nazistów w trakcie II wojny światowej. To odkrycie jest powodem napięcia dyplomatycznego pomiędzy Niemcami a pozostałymi państwami w Europie, które od zakończenia wojny poszukują zagrabionego mienia. Cornelius Gurlitt odziedziczył kolekcję po ojcu, Hildebrandzie, który, choć miał pochodzenie żydowskie i osobiście gardził nazizmem, w trakcie wojny współpracował z Josefem Goebbelsem, szefem propagandy III Rzeszy Niemieckiej. Hildebrand Gurlitt przed wybuchem II wojny światowej był dyrektorem Muzeum Króla Alberta w saksońskim Zwickau. Jednak w skutek działań lokalnych polityków NSDAP stracił to stanowisko już na początku lat trzydziestych zeszłego wieku. Wszystko w ramach nazistowskiego prawa, według którego osoby, choćby z pochodzeniem żydowskim, nie mogły pełnić funkcji publicznych. Nie widząc dla siebie szans na pracę postanowił zając się handlem sztuką. Mimo, że był to czas Wielkiego Kryzysu, handel dziełami sztuki dawał niezły zarobek, a Hildebrand szybko wyrobił sobie markę wśród bogatych kolekcjonerów. I to właśnie postanowił wykorzystać Josef Goebbels. W 1937 roku, na mocy specjalnego dekretu Hitlera, rozpoczęto konfiskatę dzieł sztuki powstałych przed 1850 rokiem. Następnie konfiskata objęła sztukę nowoczesną. Wstępnym założeniem dekretu było zniszczenie, jak to określał Hitler, sztuki zdegenerowanej", jednak Goebbels wpadł na pomysł, by na tym zarobić. Na świecie byli bowiem kolekcjonerzy skłonni zapłacić fortuny za dzieła znienawidzonych przez Hitlera żydowskich malarzy. By cały ten niecny proceder przeprowadzić potrzebni byli marszandzi, którzy szybko i sprawnie potrafili sprzedać skradzione mienie. Jednym z takich został właśnie Hildebrand Gurlitt. Być może życiorys Hildebranda Gurlitta jest gotowym materiałem na kolejny scenariusz filmowy. Hildebrand zajmował się bowiem handlem sztuką przez cały okres wojny i długo po jej zakończeniu. W 1945 roku został zatrzymany przez amerykańskich żołnierzy, bowiem jego nazwisko figurowało wysoko na liście osób zamieszanych w grabież dzieł sztuki. Lista została przygotowana przez specjalistów z jednostki ludzi od zabytków", czyli właśnie The Monuments Men". Po trwających trzy dni przesłuchaniach, wskutek braku dowodów, Hildebrand Gurlitt został puszczony wolno. Po wojnie dalej zajmował się handlem sztuką aż do śmierci w 1956 roku. Wówczas to kolekcja trafiła w posiadanie jego syna, Corneliusa, który to przez lata wyprzedawał na aukcjach pojedyncze egzemplarze. Niemiecka policja zainteresowała się Corneliusem trzy lata temu, w momencie, gdy został zatrzymany na przejściu granicznym ze Szwajcarią, gdyż posiadał przy sobie znaczną gotówkę, której nie zadeklarował w urzędzie celnym. W wyniku śledztwa niemieccy policjanci wraz z funkcjonariuszami z urzędu skarbowego przeprowadzili inspekcję w mieszkaniu Gurlitta i dokonali zaskakującego odkrycia. Znaleziono wówczas kolekcję liczącą ponad 1400 dzieł sztuki. Na początku listopada tego roku o odkryciu napisał niemiecki tygodnik Focus", a sprawę podchwyciły światowej media. Wydarzenia te stały się przyczyną napięcia dyplomatycznego pomiędzy Berlinem a resztą świata. Niemiecka prokuratura odmawia podania listy znalezionych dzieł sztuki, zasłaniając się niemieckim prawem podatkowym, jednak reszta świata, zgodnie z czwartą konwencją haską z 1907 roku o prawach i zwyczajach wojny lądowej, domaga się zwrotu zagrabionego mienia. Jednocześnie zwrotu domagać się będą prywatni właściciele, w imieniu których występują najlepsze kancelarie prawnicze na świecie. Polskie MSZ jest zaangażowane w sprawę. Czy nie są to sprzyjające okoliczności dla premiery nowego filmu Georga Clooney'a? Żaden spec od marketingu nie wymyśliłby tego lepiej. The Monuments Men" w kinach w styczniu przyszłego roku. Saluto.