sobota, 21 sierpnia 2010

Diva

Chiang Mai to dobre miejsce. Jakże inne od zatłoczonego i głośnego Bangkoku. Mieszkam w hostelu Diva Guesthouse. Za łóżko w wieloosobowej sali płacę 100 bahtów, czyli jakieś 10 złotych. Miałem zatrzymać się tutaj na dwa dni, tymczasem swoim zwyczajem zostałem dłużej. Patrzę w kalendarz. Miesiąc w drodze. Dziwne uczucie, ale zaczynam być trochę zmęczony backpackerskim życiem. Może czas wrzucić plecak do szafy, spakować walizkę i zacząć spacerować wybrukowanymi uliczkami włoskich miasteczek? Oto jest pytanie. Mam także kolejne: czy wszystko w porządku mój żołądku? Od przyjazdu mam problem z aklimatyzacją. Może po powrocie zamiast albumu ze zdjęciami wydam przewodnik po kiblach Azji Południowo-Wschodniej? Dużo pytań. Pomyślę o tym później. Czas się ogarnąć. Może nie być lekko. Przede mną przeprawa przez Mekong i podróż przez Laos, by dotrzeć do Wietnamu. Zaczyna się prawdziwa przygoda. Dziękuję za maile. Saluto.