sobota, 10 sierpnia 2013

Sport jest na zawsze

W ostatnim Przekroju" opublikowano rewelacyjny wywiad z Krzysztofem Wyrzykowskim, komentatorem sportowym Eurosportu i korespondentem francuskiego magazynu L'Equipe". Wyrzykowski barwnie opowiada o swojej znajomości z Lance'em Armstrongiem, historii Tour de France, nagłym wysypie biegaczy i triatlonistów, polskich kibicach. Oczywistym jest, że gdy rozmowa dotyczy Armstronga to dotyczy dopingu w sporcie. Na podchwytliwe pytanie czy kibicie, po raz kolejny oszukani przez swoich sportowych idoli, nie odwrócą się od sportu, Wyrzykowski zdecydowanie odpowiada, że nie ma takiej możliwości, bo sport jest na zawsze i niczym nie jesteśmy w stanie zastąpić emocji, które wzbudza". Ma rację, bo przecież wszyscy chcemy nowych rekordów, choć dziś bez koksu, to niemal niemożliwe. Dodatkowo my lubimy upadłych bohaterów i jesteśmy podatni na łzawe historie. Jak choćby powrót do szybkiego biegania Justina Gatlina. Jego życiorys to gotowy scenariusz filmowy. Dzieciak z Brooklynu, najszybszy na podwórku, do szkoły zawsze biegał, a nie chodził. Stypendium sportowe i ucieczka od biedy. Następnie udział w igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata, złote medale i rekord świata na 100 metrów, aż w końcu afera dopingowa i dyskwalifikacja na 4 lata. Powrót do lekkoatletyki i sukces na bieżni. W tym sezonie Justin Gatlin pokonał Usaina Bolta na meetingu w Rzymie, co zresztą głośno zapowiadał już w zeszłym roku. Czy biega na koksie? Tymczasem skoro jestem przy bieganiu i dopingu to taki przydałby się mojemu portfelowi. Biegam, biegam i zastanawiam się dlaczego buty, których zelówki ścieram, kupiłem w Vancouver za 75 dolarów, czyli jakieś 250 złotych, a w polskich sklepach są za niemal 500 złotych? Tak, wiem, marudzę, ale mnie to faktycznie zastanawia. I irytuje. Co ponadto? W czwartkowym Dużym Formacie" jest wywiad z ultramaratończykiem Michałem Kiełbasińskim. Ultramaratony to zawody na wariackim dystansie, bo jak inaczej opisać taki Bieg Siedmiu Szczytów? To wyścig na dystansie 215 kilometrów po Koronie Gór Polski. Kiełbasiński był pierwszy na mecie, biegł non stop przez 35 godzin i 31 minut. Jak to możliwe biec tyle i nie paść? Nie wiem, trudno mi to nawet sobie wyobrazić, ale trzeba mieć niezłą motywację i niesamowite zdrowie. Tymczasem dzisiaj startuje Chudy Wawrzyniec. To górski bieg ultra w Beskidzie Żywieckim. Wyścig jest rozgrywany na dwóch dystansach: 50 kilometrów i 80 kilometrów. Start w Rajczy i bieg do Ujsoł, naokoło, przez góry, po granicy ze Słowacją i z widokiem na Tatry. Ktoś chętny? Saluto.