poniedziałek, 15 stycznia 2018

Gospodarka, Głupcze

O ile w polityce możliwe są turbulencje, tak w gospodarce, przynajmniej według analiz ekonomicznych, dwatysiąceosiemnasty może być korzystny dla wszystkich zaangażowanych, czytaj pracodawców i pracowników. Oczywiście, należy wziąć pod uwagę wszelkie zagrożenia polityczne, czyli możliwe wybuchy poważnych konfliktów zbrojnych, zaostrzenie kryzysu imigracyjnego, zamachy terrorystyczne na dużą skalę czy postępujące kryzysy sojuszy międzynarodowych, jak choćby ten dotyczący Unii Europejskiej. Pomimo, że gospodarka światowa nie rośnie dynamicznie, jednak trend i proporcje są pozytywne. Ba. Nawet sceptyczni od lat ekonomiści Międzynarodowego Funduszu Walutowego, opublikowali raport w którym to przewidują globalny wzrost aktywności gospodarczej". To pierwszy optymistyczny raport MFW od niemal dekady. Oczywiście, należy brać poprawkę na raporty MFW, gdyż ta organizacja ma zwyczaj przedstawiać korektę swoich analiz, gdy tylko scenariusz przebiega nieco inaczej aniżeli uprzednie przewidywania. Co zatem w gospodarce?
Stany Zjednoczone rządzą! USA to kraj, gdzie jest największy (nadal) potencjał gospodarczy, jak również miejsce, skąd może nadejść największe zagrożenie dla światowej gospodarki. Kondycja amerykańskiego giganta może przyhamować wskutek polityki rządu, co może wpłynąć na wzrost gospodarczy, zatrudnienie i inwestycje firm. Kolejne zagrożenia to fiasko amerykańskiej reformy podatkowej i spadek wydajności pracy. Jednak, jak to czasem bywa, te potencjalne zagrożenia mogą okazać się wydumane (oby), a biorąc pod uwagę, że każdy amerykański pracownik to czystej krwi konsument, świat nie powinien zamartwiać się o popyt na towary czy usługi. Mimo, że USA mają ogromne dysproporcje w poziomie zarobków, to świadomość pracodawców, że pieniądze wydane w postaci wynagrodzenia zwrócone zostaną poprzez proces konsumpcji, daje pozytywne rezultaty. No i oczywiście należy pamiętać obietnicę obecnego prezydenta, który zamierza uczynić Amerykę ponownie wielką". Donald Trump, czyli ego większe aniżeli Wielki Kanion, fryzura okropna, lecz jeśli powiedzie się jego plan utworzenia wielu miejsc pracy i zbicia bezrobocia do możliwego minimum wówczas to może liczyć na kolejną kadencję. Oczywiście, jeśli po drodze nie zostanie usunięty ze stanowiska wskutek jakiegokolwiek skandalu. Tyle Ameryka, co tam Chińska Republika Ludowa? Gospodarka w Chinach, numer dwa na świecie, idzie w podobny model jak amerykańska. Chińczycy muszą zapomnieć o 10 procentowym wzroście, jak to było dekady wcześniej, gdy państwo z dumą zwało się fabryką świata". Jednak Chińscy mandaryni znaleźli sposób, aby utrzymać trend wzrastający, nastawiając kraj na konsumpcję wewnętrzną. Konsument to dobro narodowe, tak i w Chinach, jak i w USA. W Europie tradycyjnie prym już wiodą Niemcy, którzy nigdy specjalnie nie odczuli skutków kryzysów finansowych ostatnich dekad (porównując oczywiście ze skalę jaka dotknęła inne państwa, choćby w Europie). Owszem, w skali makro gospodarka niemiecka traci punkty procentowe, ale statystycznego Niemca to nie niezbyt interesuje. Pozostałe państwa Unii Europejskiej także patrzą z nieśmiałym optymizmem w przyszłe 365 dni. Obawy mają być może Brytyjczycy, którzy skacowani Brexitem, mogą zastanawiać się jakie skutki faktycznie będą, gdy Wielka Brytania faktycznie opuści Wspólnotę. A jak na tle tych wszystkich państw mogą wyglądać prognozy dla polskiej gospodarki?
Polska, średniej wielkości kraj we wschodniej Europie, to państwo, którego gospodarka jest bardzo głęboko zanurzona w gospodarce Unii Europejskiej. Ba. Poprzez Unię gospodarka Polska jest zanurzona głęboko również w gospodarce światowej. Nie trzeba wielkiej wiedzy z ekonomii by być świadomym, że o ile w ostatnich latach stan gospodarki uległ poprawie, to jest to przede wszystkim zasługa dostępu do dobrodziejstw bycia członkiem Wspólnoty. Możliwość swobodnego przepływu kapitału, osób i pracy opłacił się wszystkim, zarówno pracownikom, jak i pracodawcom. Więc skoro dla wszystkich są tak optymistyczne prognozy to z automatu Polska gospodarka także będzie rosnąć? Niekoniecznie. MFW, jak również ekonomiści w Polsce, zwracają uwagę na dwa czynniki, które mogą hamować wzrost w Polsce. To inflacja i brak rąk do pracy. Oczywiście inflacja może wpływać pozytywnie na dochody budżetu, jednak jest to gra krótkoterminowa. Inflacja zaniża wartość dochodów ludności i w dłuższej perspektywie ogranicza inwestycje, bo konsument nie ma kasy. Drugi czynnik na który zwracają uwagę ekonomiści cieszy mnie osobiście, gdyż dotyczy to braku rąk do pracy. Mają na to wpływ różne czynniki, takie jak wspomniany dostęp do unijnego rynku pracy, gdzie płace są znacznie bardziej atrakcyjne aniżeli w Polsce, jak również demografia, czyli różnica w liczbach pomiędzy tymi, co schodzą z rynku pracy na emerytury, jak i liczbą tych, którzy na ów rynek wchodzą. Wskutek tych danych, jeśli firmy chcą się rozwijać, jednym z pól, gdzie niezbędne będą inwestycje, jest kwestia wynagrodzenia. Nigdy wcześniej nie trzymałem kciuków tak mocno za prognozy ekonomistów. To może być dobry czas, oczywiście zanim nie zastąpi nas jakaś zdalna aplikacja czy maszyna zwana cyborgiem, co pić i jeść nie woła. Saluto.