niedziela, 31 maja 2020

Hashtag










Życie pod butem pandemii jest jak pieśń zawiedzionych kibiców po ostatnim meczu kolejki grupowej, meczu przegranym rzecz jasna. Wbija mi się w łeb nostalgicznie jęk zawodu, gdyż początkowo, a owszem radość, bo świat zwolni, docenimy to, czego w pogoni za lepszym, prowizorycznie, jakości życiem nie dostrzegamy, szumu natury słuchać będziemy nad pięknym, modrym nurtem rzeki, jednak gdzie tam, pieprzona ekonomia przypomina mi o sobie za każdym razem przy kasie, gdy po portfel sięgam, inflacja cholerna, lub w skrzynce pocztowej, ot tylko wierzyciele do mnie listy wypisywać raczą, a to czynsz, a to podwyżka, a to rachunek za prąd czy internety, szlag by ich trafił, ba, choćby pandemia jakaś. Człowiek niczym ten mityczny Syzyf pcha ten głaz ku górze, a wiadome jest przecież, że wyżej nic nie ma, jeno spadek, lawina, w dół boleśnie. Pesymistycznie? A gdzież tam, radości jestem pełen jak wiadro przez dyngusem, jak gęba polityka z frazesami tuż przeddzień wyborów, jak petarda przed końcem roku. A ogłoszą kiedyś koniec tej pandemii, co by sporty uprawiać, film w kinie obejrzeć, na łące poleżeć? Ktoś wie? Znajdą tą szczepionkę? Odporność stadna? Immunologia? Cokolwiek? Saluto.