sobota, 16 października 2010

Wyznawcy religii Lonely Planet




Backpacker czy turysta? Przypadkiem znalazłem forum internetowe, gdzie rozgorzała dyskusja na temat backpackersów, prawdziwych podróżników, współczesnych nomadów i ich wyższości nad zwykłym turystą. Backpacker powinien, zgodnie z zasadami zawartymi w przewodnikach Lonely Planet, wyjść za turystyczną fasadę i spróbować jak najgłębiej wniknąć w obcą kulturę. Choroby, obskurne i zaszczurzone kwatery, tanie jadłodajnie, lokalne środki transportu - tak oto ma wyglądać prawdziwe podróżowanie. Na forum zawrzało. Następnie miała miejsce istna lawina dokonań, czyli kto, gdzie, kiedy i dlaczego. Wśród tych wypowiedzi idealizujących backpacking znalazła się jednak rozsądna ocena. Jeden uczestnik trzeźwo zauważył, że przeświadczenie o wyższości backpackingu nad turystyką masową nie pozwala dostrzec, iż obydwie formy wyjazdów są integralną częścią kapitalistycznego systemu turystycznego. Bo to, czy ma się plecak czy walizkę, w żaden sposób nie świadczy o jakości podróży. Dla mnie sprawa jest prosta. Jeżdżę bez pośrednictwa biur podróży, sypiam w tanich hostelach i jadam w tanich knajpach z powodu ograniczonego budżetu. Gdybym mógł przeznaczyć więcej pieniędzy na wyjazdy to spałbym w luksusowych hotelach i jadał w najlepszych restauracjach, a może nawet skorzystałbym z oferty biura podróży. Przewodników prawie nie czytam, wolę książki, a gdy potrzebne są informacje to szukam w internecie. Ot co. A ponadto nie do końca wierzę, że naprawdę można wniknąć w miejscową kulturę. Zawsze będę obcym, przybyszem, któremu tubylcy pokażą tyle, ile uznają, że warto pokazać. W dzisiejszych czasach, gdzie niemal wszędzie doleci się samolotem, podróżowanie nabiera innego znaczenia aniżeli w poprzednich stuleciach, kiedy niemal każda wyprawa wiązała się ze śmiertelnym niebezpieczeństwem. Dzisiaj podróż to raczej oglądanie świata, co daje możliwość odkryć i poznać przede wszystkim samego siebie. Przed podróżą do Azji także wyobrażałem sobie, że przeżyję tu niesamowite przygody, tymczasem największą okazała się podróż nocnym pociągiem z Bangkoku do Surat Thani w Tajlandii bądź przeprawa przez Mekong z Tajlandii do Laosu, gdzie wydarzeniem był brak zasięgu telefonii komórkowej. Może więc nie jestem backpackerem, prawdziwym podróżnikiem, współczesnym nomadem? A czy postępowanie według wskazówek z Lonely Planet można jeszcze nazwać niezależnym podróżowaniem? Nieważne. Podróżnikiem był Richard Francis Burton, który w Indiach odkrył dla zachodniej cywilizacji Kamasutrę", w przebraniu Beduina, jako pierwszy Europejczyk, dotarł do Mekki i Medyny, w nieznanych wówczas w Europie rejonach Afryki szukał źródeł Nilu, a w Ameryce Południowej bezskutecznie poszukiwał źródeł Amazonki. Tyle. Na zdjęciach powyżej kilka osób z całej masy fantastycznych ludzi, których poznałem podczas podróży po Azji Południowo-Wschodniej. Czy to backpackersi czy turyści? Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Ważniejsze były rozmowy o sprawach bieżących. O tym co nas otacza i o tym co nas zachwyca. O wszystkim i o niczym. Saluto.