niedziela, 22 czerwca 2014

Korespondencja z Wysp Brytyjskich










Korespondencja z Wysp Brytyjskich. O czym możemy przeczytać w angielskiej prasie? Rzecz jasna o brazylijskim Mundialu i dwóch porażkach drużyny narodowej, co po zwycięstwie Kostaryki nad Włochami, oznacza niechybny koniec występów Anglików na brazylijskich stadionach. Czy po powrocie na Wyspy Brytyjskie rozpocznie się szukanie winnych za słabe występy reprezentacji? Jak napisał Jason Burt, korespondent sportowy dziennika The Telegraph", kogokolwiek Anglicy zechcą obwiniać za porażki w Brazylii, nie są one wynikiem wyłącznie indywidualnych błędów. Piłkarska reprezentacja Anglii gra futbol archaiczny, zbyt przewidywalny, wręcz prymitywny, by móc cokolwiek ugrać z rywalami ze światowej czołówki. Znacznie dalej w swej surowej ocenie idzie felietonista Sid Lowe, który na stronach dziennika The Guardian" zauważył, że to jedynie marzenie brytyjskich działaczy, którzy twierdzą, że futbol z Wysp wciąż wyznacza najwyższe standardy. Ten wielki produkt, jakim jest piłka nożna, Anglicy tworzą już głównie poza boiskiem, na boisku robią to od dawna przyjezdni, tacy, jak choćby Luis Suarez, który wbił Anglikom dwie bramki podczas meczu Anglii z Urugwajem. W końcu głos zabrał Wayne Rooney, który stwierdził, ze Anglicy grają futbol zbyt grzeczny, by wygrywać na Mundialu". Wśród tych wszystkich komentarzy, opinii i przepychanek słownych aktualne pozostaje zdanie, które 24 lata temu wypowiedział George Best. Najlepszy zawodnik, jaki kiedykolwiek zagrał w reprezentacji Irlandii Północnej i najskuteczniejszy strzelec w lidze angielskiej przełomu lat 60. i 70., na pytanie odnośnie postawy drużyny angielskiej na Mundialu we Włoszech w 1990 roku, powiedział, że mistrzowie nie płaczą, mistrzowie wygrywają". Dzisiaj to zdanie wydaje się jak najbardziej aktualne.      
Ciekaw jestem ilu piłkarzy z obecnej kadry angielskiej znalazłoby się na liście Najgorszych Brytyjczyków w historii", gdyby przeprowadzić taki ranking dzisiaj? Za to niezmiernie, od wielu lat, pierwsze miejsce w ankiecie magazynu BBC History" zajmuje morderca z londyńskiej dzielnicy Whitechapel na East Endzie, znany światu jako Kuba Rozpruwacz. Whitechapel także dziś nie jest najlepszym adresem w Londynie, nie trudno zatem wyobrazić sobie jak wyglądała dzielnica w XIX wieku, wówczas to właśnie grasował tam morderca, którego tożsamości nie znamy do dzisiaj. Pod koniec epoki wiktoriańskiej Whitechapel cieszy się okropną sławą jako miejsce upadku moralnego. Wąskie, brudne uliczki zabudowane ciasno tanimi czynszówkami, by pomieść się jak najwięcej ludzi szukających pracy i szczęścia w powiększającej się gwałtownie metropolii. To miejsce przeklęte, gdzie bieda i występek wydają się niemożliwe do wyplenienia, szerzy się alkoholizm i prostytucja, a morderstwa są na porządku dziennym. Jednak prawdziwy strach padł na mieszkańców wówczas, gdy na scenie zbrodni pojawił się właśnie Kuba Rozpruwacz. Ofiary mordercy to prostytutki pod koniec kariery zawodowej, czyli takie, które szukają każdej okazji. Zostały zamordowane przez poderżnięcie gardła, kilka ofiar oprawca wręcz wypatroszył, wyciągając organy na zewnątrz. To właśnie brutalność i powtarzalność zbrodni z 1888 roku skłoniła śledczych ze Scotland Yardu do postawienia tezy, że zabijał ten sam człowiek. Rozpruwaczowi przypisuje się kilkanaście zabójstw, choć tylko pięć z nich należy do tzw. piątki kanonicznej, gdzie morderca złożył charakterystyczny podpis", jak śledczy określają sposób mordu, czyli podcięcie gardła. Schyłek XIX wieku to czas powstawania wielonakładowej prasy, gdzie niezliczone publikacje na temat wydarzeń z Whitechapel przyczyniły się do popularyzacji londyńskiego mordercy. Gazety publikowały hipotezy, kim jest zabójca, ale także listy do redakcji, które rzekomo napisał. Właśnie po jednej z takich publikacji zabójcy nadano pseudonim Kuby Rozpruwacza. Od tego momentu nadawanie zabójcom sensacyjnych pseudonimów stało się zwyczajem prasy bulwarowej. Kuba Rozpruwacz stał się bohaterem ponad stu książek, z czego jedna, Autobiografia Kuby Rozpruwacza" niejakiego Jamesa Carnac'a, została opublikowana na Wyspach Brytyjskich w 2012 roku, wzbudzając niemałe zainteresowanie. Książka została opublikowana na podstawie starego maszynopisu, który znalazł przypadkiem niejaki Alan Hicken, pośród pamiątek po Georgu Hulme - Beamanie, znanym brytyjskim rysowniku z lat 20 - tych ubiegłego wieku. Opisy mordów popełnianych w 1888 roku w londyńskiej dzielnicy Whitechapel są tak dokładne, że szokują nawet specjalistów od Kuby Rozpruwacza. Czy zatem Autobiografia Kuby Rozpruwacza" jest autentykiem czy to jedynie sprawny marketing? Czytelnik w Polsce może to sprawdzić, gdyż w zeszłym roku ukazał się polski przekład.
Tak jak pod koniec XIX wieku brytyjscy wydawcy prasy codziennej wyznaczali trendy, tak dzisiaj czynią to brytyjscy wydawcy magazynów lifestylowych. Dla mnie najbardziej interesujące to te, których tematem przewodnim są podróże. Takie gazety, jak choćby Another Escape" czy Sidetracked" wyznaczają nowe standardy w prasie i dają nadzieję, że fajne publikacje zawsze znajdą swych odbiorców, nie tylko w internecie, lecz także na papierze. Jestem tak zauroczony, że niebawem poświęce oddzielny wpis na tym blogu na ten temat. 
Na fotografiach dokumentacja ostatnich tygodni z brytyjskiej stolicy, tymczasem ja uciekam na szybki obiad do knajpy Pana Taro na Brewer Street, nieopodal Piccadilly Circus. Japońskie żarcie w przystępnej cenie, którą jest w stanie udźwignąć mój imigrancki budżet.