poniedziałek, 12 września 2016

Dzisiaj, niespodziewanie, jazz w głośnikach










Podróże samochodem. Benzyna. Migające krajobrazy za szybą to obrazki, które tworzą kompozycje wspólnie z kanonadą dźwięków z pudła kompaktowego. Jazz. Przede wszystkim jazz towarzyszy mi w tych vojażach. Odkopałem wśród kompaktów na półce płytę Hong Kong" Sławka Jaskułke. Kupiłem dawno temu, odsłuchałem, wrzuciłem do szafy. Dzisiaj odkrywam na nowo. Fortepianowe aranżacje to dobre tło do tego, by zanurzyć się w przemyśleniach. Lubię podróżować autem. Postoje na stacjach paliw nocą. Kawa pita w papierowym kubku. Paskudne żarcie, którym faszeruje żołądek. Patrzę ukradkiem na kierowców ciężarówek i myślę, że tacy to dopiero mają pieskie życie. A może nie? A może się mylę? Jedziesz z punktu do punktu, migają krajobrazy za szybą, w tle dźwięki muzyki. Nikt nie pieprzy od rzeczy o sprawach nieważnych siląc się na elokwencję. Czy chciałbym zaznać takiego życia? A może nie potrafię docenić tego, co mam? Może ciąży brak poczucia przynależności? Albo na odwrót, strach przed przywiązaniem i nieuchronną stratą? Będąc stale w trasie nigdy i nigdzie nie byłbym tak naprawdę u siebie. Czy chciałbym tak? Dzisiaj, w takich chwilach, myślę o córce. Jagoda. Jagoda i jazz. Jazz. Muzyka, którą tworzy Jaskułke jest piękna, lecz rozwala mnie emocjonalnie. Nie potrafię przestać słuchać, mam to na słuchawkach nawet, gdy siedzę za biurkiem. Zdecydowanie jednak wolę zanurzyć się w tych dźwiękach, gdy podróżuję autem. Jazz po prostu. Cały ten jazz.