poniedziałek, 26 września 2016

Życie faceta w delegacji









Czy Syzyf, pchając ten cholerny głaz pod górę, robił jakieś przerwy? Nie wierzę, że nie. Nikt nie ma w sobie takiej siły, by tyrać nieustannie, bez przerwy na zwykłe życie. Każdy musi znaleźć chwilę wytchnienia, choćby po to, by się nażreć, napić, popieprzyć czy po prostu nic nie robić. Nie wierzę tym, którzy twierdzą inaczej. A jak to wygląda ostatnim czasy u mnie? Spotkania. Samochody. Spotkania. Stacje paliw. Spotkania. Samoloty. Spotkania. Lotniska. Spotkania. Transfery. Spotkania. Taksówki. Spotkania. Hotele. Spotkania. Negocjacje. Spotkania. Kontrakty. Spotkania. Zamówienia. Spotkania. Reklamacje. Spotkania. Coś jeszcze? Ba. Lista może być długa. Zabawne, że tak, jak kiedyś bardzo chciałem mieć taką robotę, tak dzisiaj jestem tym trochę zmęczony. Ostatnie tygodnie to pomieszanie kontynentów, państw, mórz, a nawet oceanów. Czy przestałem odczuwać z tego radochę, bo jestem jedynie przemęczony czy raczej ważne sprawy mają miejsce teraz w domu, a ja mam poczucie, że coś mnie omija? To drugie. Jestem przekonany, że to drugie.
Rozgrzebałem kilka książek naraz. Mylę bohaterów, wątki, miejsca, zdarzenia. Poszerzenie pola walki" Houellebecqa, Zabójcy w imię Republiki" Nouzille'a, The Travelers" Pavone. Wszędzie spiski, romanse, typy spod ciemnej gwiazdy, interesy wielkich korporacji. Na szczęście, co jest krzepiące, gdzieś tam zawsze znajdzie się jakiś uczciwy bohater. Trochę upadły, życie zazwyczaj go nie rozpieszcza, ale on niestrudzenie wierzy, że nadejdzie dzień, który będzie jego dniem. Saluto.