niedziela, 10 grudnia 2017

Łubu-dubu! Niech żyje prezes naszego klubu!







Okazja jest, szansa będzie na to, że ukryty niemal w każdym z nas Wiesław Jarząbek ponownie będzie mógł wyśpiewywać pieśni pochwalne na cześć swego przełożonego. Patetycznie, głośno i donośnie. A nuż uda się wyśpiewać awans jakiś, posadę, karierę, byt lepszy, lepszejszy aniżeli inni, również śpiewający, choć jakoś tak niemrawo, mniej donośnie. Wszyscy chórem, sztandary w górę, a następnie do apelu. Bo przecież życie to teatrzyk, nikt się nie ogląda, każdy patrzy, jak zdobyć najlepszą rolę, najlepiej raz, dwa, trzy". 
Czy demokracja, system niedoskonały, ale wciąż najlepszy twór polityczny, jeszcze istnieje? Niewątpliwie, jeśli jeszcze jest w niej jakiekolwiek tchnienie, to ma się kiepsko. Demokracja ma, lub raczej miała, zapobiegać sporom, doprowadzać do kompromisu w każdej istotnej sprawie politycznej, w konsekwencji nie dopuścić nigdy do konfliktu. Jeśli tak to uważam, że demokracji już nie ma. Blefuję? Zmysły postradałem? Przy okazji kolejnej miesięcznicy, demonstracji czy marszu z obojętnie jakiego powodu, rozdajmy proszę wszystkim broń białą a odgłos skrzyżowanej stali zakłóci dźwięki muzyki. Wkrótce wszyscy będą walczyć ze wszystkimi. Gdy demokracja działa poprawnie, spory na tematy polityczne powinny mieć miejsce jedynie w parlamencie, nigdy na ulicy. Gdy demokracja trwa to spory są na argumenty, nigdy nie ma w tym siły fizycznej. I gdy demokracja działa to nigdy nie ma miejsca sytuacja, że mniejszość narzuca całej reszcie społeczeństwa swą wolę, zastępując zastany porządek prawny regulacjami, które są wbrew ustawie zasadniczej, jaką jest Konstytucja.
Na fotografiach dokumentacja ostatnich tygodni. Budzik, pobudka, śniadanie i do roboty. Dzień za dniem, tydzień za tygodniem. Dziś, będąc ojcem i widząc jak szybko rośnie Jagodowa, zaczynam łapać jak szybko czas umyka. Rozgrzebane na biurku książki, filmy niedokończone, płyty w nieładzie. Kilka podróży służbowych, mało wakacji, jeno robota. Jednak, jeśli mam rację, biorąc pod uwagę co napisałem akapit powyżej, już wkrótce na pytanie jak żyć Panie Premierze", władza będzie miała gotowe odpowiedzi. Wówczas, jak to w każdym systemie totalitarnym, nastanie stan powszechnej euforii i szczęścia a wszelkie dylematy zostaną prawnie zakazane. Więc na cholerę się zamartwiać?