poniedziałek, 26 listopada 2018

Notatnik









Wielokrotnie słyszałem to od matki, wielokrotnie od ojca, jednak jak to zazwyczaj bywa, musiałem sam doświadczyć, przeżyć, aby zrozumieć. Czas, jak czas umyka, powtarzali, poznasz po tym, jak dzieci rosną. Raptem chodziłem przerażony, że sam zostanę ojcem, raptem uczyłem się komunikacji z małą istotą, raptem zaczęliśmy dyskutować, dzisiaj spieramy się o swoje racje. Czas umyka, zaraz skończy się kolejny rok kalendarzowy, co dalej się pytam, co dalej? 
Jesień przyszła, założyłem ciepły sweter. Wszyscy trochę markotni, ja także. Skrobanie szyb mnie budzi, leżę, czekam na budzik, marzę, by nie zadzwonił, niczym skazaniec na akt łaski czekam. Do roboty idę, jest ciemno, z roboty wracam, jest ciemno. Obłożyłem się kocami, książkami, filmami, choć ledwie zaczynam czytać, oglądać, cokolwiek to zasypiam. Czekam na śnieg, tymczasem smog jedynie, oddychać trudno. Staram się biegać, mimo niepogody, sukcesów wielkich nie ma, radość jedynie. Saluto.