poniedziałek, 28 stycznia 2019

I ruszył kwiat narodu z narzędziami mordu

A więc wojna! Wojna pod flagą biało-czerwoną! Dwie Polski posiekane podziałami, barierkami, okopami, naprzeciwko siebie, wróg wewnątrz granic, morze nienawiści, wszyscy do broni, na barykady! Czy mord Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska, jest punktem, który zmusi do refleksji i zatrzyma falę nienawiści, czy wręcz odwrotnie, przekroczyliśmy rubikon i jesteśmy na prostej drodze do wyniszczenia? Degradacja życia politycznego, a w konsekwencji społecznego, trwa od wielu lat, niemal od początku istnienia systemu demokratycznego w Polsce. Pytanie zatem co dalej?
W najbliższych tygodniach lub nawet miesiącach będziemy świadkami sporu o to, czy zabójstwo prezydenta Pawła Adamowicza to był mord polityczny czy jedynie atak szaleńca. Politycy wszelkiej maści, w zależności od poglądów lub co gorsza barw partyjnych, będą stawiać śmiałe tezy, a sprzyjający im dziennikarze, politolodzy i pozostali komentatorzy życia politycznego będą tezy ów udowadniać, przekonując do swoich racji. W moim przekonaniu i za moją wiedzą był to mord polityczny, niezależnie od faktu czy zabójca okaże się człowiekiem chorym psychicznie czy nie, gdyż eliminuje z życia publicznego, z konkretnego środowiska politycznego, człowieka, który miał ogromny wpływ na kształtowanie rzeczywistości w jednym z największych miast w kraju, posiadał potencjał odegrać znaczącą rolę w polityce krajowej w przyszłości. Czas i miejsce ataku, czyli finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, można również zakwalifikować jako formę demonstracji poglądów. Po zamachu zabójca wykrzyczał manifest oskarżający ugrupowanie polityczne, z którym przez lata związany był prezydenta Adamowicz. Atak miał zaszokować kraj. I tak się też niestety stało. 
Jam jest liberał i to moja wina. Bo jakże by inaczej? Kryzys, który trawi na całym świecie liberalizm, pisałem o tym wielokrotnie, ze zdwojoną siłą widoczny jest w Polsce. Odpowiedzialna za to jest partia liberalna, która rządziła w polskim parlamencie przez poprzednie dwie kadencje. Odpowiedzialny za to jestem ja, gdyż oddaję temu ugrupowaniu swój głos w wyborach parlamentarnych. Na czym zatem polega ta odpowiedzialność? Liberałowie w żaden sposób nie zdiagnozowali potransformacyjnych problemów społeczeństwa. A jeśli nawet diagnoza była, to nikt nie pochylił się nad faktem, że system liberalny sieje spustoszenie, nierówności się pogłębiają, że czas na wsparcie dla obywateli aby zabezpieczyć niektórym egzystencję i dać coś więcej aniżeli minimum do przetrwania. Światowa, w Polsce jak najbardziej, fala populizmu jest wynikiem pędzącej w szaleńczym tempie globalizacji, przemian technologicznych, zmian na rynku pracy i co za tym niestety idzie, pogłębiających się nierówności. I najważniejsze, tu na krajowym podwórku, partia liberalna zrobiła ogromny błąd po katastrofie smoleńskiej, gdyż to ona, jako sprawująca wówczas władzę, powinna postawić pomniki ofiarom katastrofy, tym samym odbierając paliwo populistycznemu pochodowi po władzę. Kroku wstecz partia liberalna zrobić nie może, istnieje szansa, że wyciągnie wnioski na przyszłość i dokona zmian wewnątrz siebie. Przykładem liberała, który dokonał zmian w swoich poglądach i działaniach był właśnie zamordowany prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. 
Prezydent Paweł Adamowicz był przykładem polityka, który mimo swoich przekonań, był w stanie wyciągnąć rękę do mniejszości, nie był obojętny na los pokrzywdzonych i przede wszystkim wierzył we wspólną Europę. Był liberałem, który miał w sobie wrażliwość i politykiem, który brał odpowiedzialność za swoją działalność. Inicjatywa, aby w ramach wspólnej pracy polskich miast przyjmować dzieci z państw, w którym toczą się działania wojenne, poległa ostatecznie w polskim parlamencie, niemniej jednak była działaniem zasługującym na pochwałę. Te działania, jak również wiele innych, były ukierunkowane na cel mało polityczny, motywowane były wrażliwością, o którą trudno przecież podejrzewać liberała.
Co teraz? Wszyscy jak jeden mąż nawołujemy do porzucenia mowy nienawiści. Ba. Są tacy gorliwcy, co już nawet nienawidzą nienawidzić. To niestety dobrze nie wróży, jest czasowe i nie wystarczy. Aby zatrzymać populizm liberałowie muszą, wzorem Adamowicza, dojrzeć do refleksji i zaproponować alternatywy, w którym każdy odnajdzie dla siebie miejsce. Propozycja musi być wiarygodna i mająca szanse powodzenia, przede wszystkim stwarzać możliwości dla tych, których transformacyjne turbulencje trafiają najmocniej. To nie dotyczy jedynie Polski, ale światowego liberalizmu również. Ewentualne zwycięstwo w kolejnych wyborach parlamentarnych nie będzie zwycięstwem totalnym, populiści nie znikną biorąc pod uwagę ich aktualne poparcie i nastroje w społeczeństwie. Jose Ortega y Gasset, filozof i wielki wróg faszyzmu, zwykł powtarzać, że historia się nie powtarza, historię powtarzają ci, co jej nie znają". Świat, Europa, Polska, mam nieodparte wrażenie, że zmierzamy twardo donikąd, w tym samym kierunku, co w przeddzień dwóch największych konfliktów wojennych ubiegłego wieku, czyli I i II wojny światowej. Obym się mylił.