poniedziałek, 15 kwietnia 2019

Strajk!

Strajk! Tak więc strajk! Nauczyciele kontra władza! Strajk, starcie, na barykady, kto ma rację, kto wygra, czyja prawda zwycięży? Osobiście uważam, ba, sercem i rozumem jestem za belframi. Jednak widzę w tym coś więcej aniżeli walkę jedynie o dobra ekonomiczne, jak próbuje sprzedać to obóz rządzący. To, według mnie, walka systemowa, poniekąd przeciw reżimowi. Jose Ortega y Gasset, filozof i wielki wróg faszyzmu, zwykł powtarzać, że historia się nie powtarza, historię powtarzają ci, co jej nie znają". Bo czy słabo wykształcony naród nie byłby idealną masą do rządzenia w systemie jednopartyjnym? Zamknąć pospólstwu mordę socjałem, pozbawiając go rozumu? Cofnąć do mroku średniowiecza? To wszystko już było. Być może wybiegam za bardzo w ponurą przyszłość, która nigdy może nie nadejść, co zresztą powoli staje się moją specjalnością, ale zawsze warto rozważyć różne, nawet trudne do wyobrażenia, podłe scenariusze. 
Strajk? Strajk! W 1872 roku, w kwietniu właśnie, doszło do pierwszego strajku w poznańskich zakładach Hipolita Cegielskiego. W proteście wzięło udział ponad 250-ciu z 300 robotników. Domagali się oni skrócenia dnia pracy z 11 do 10 godzin i podwyżki płac o 25 procent. Kierownictwo fabryki, po długich negocjacjach, przystało jedynie na pierwszy warunek. Niemiecki (tak, tak, to przecież czas zaborów) Związek Robotników Maszynowych i Metalowych, nie mogąc liczyć na jakiekolwiek wsparcie od innych związków, apelowało za porozumieniem i zgodą na propozycję kierownictwa dotyczącą skrócenia czasu pracy. Strajk zakończył się podpisaniem porozumienia.
Strajk? Nie do końca, ale na przekór konwenansom! W 1964 roku, w kwietniu właśnie, Jerrie Mock, amerykańska gospodyni domowa, wylądowała w Columbus w stanie Ohio swoją jednosilnikową cesną model 180, stając się pierwszą kobietą, która samotnie obleciała kule ziemską. Podniebna podróż, spełnienie jej marzeń, zajęła jej dokładnie 29 dni. Podróż wymagała częstych lądowań na tankowanie, wówczas to gospodyni domowa wywoływała niemałą sensację. Ot, choćby lądowanie w Arabii Saudyjskiej, gdzie kobiety w ówczesnym czasie były pozbawione wszelkich praw, a tu proszę, kobieta, w swoim samolocie, ląduje, tankuje arabską ropę i płaci dolcami, po czym gogle na oczy i fiu w powietrze. Proszę pamiętać, że lata sześćdziesiąte to czas komunizmu, jak również triumfalne czasy szowinizmu, także w liberalnej Ameryce, zatem wyczyn Jerrie Mock był nie lada sensacją.
Strajk, strajkiem, oczywiście nie jest to zapewne na rękę obecnej władzy, głośne harce tuż przed wyborami, lecz jednocześnie może stanowić doskonałą zasłonę dymną do kolejnego ataku na Sąd Najwyższy. Ataku? Ups, przepraszam, do koniecznej reformy, ósmej bodajże, polskiego sądownictwa. Być może, w obliczu zbliżających się wyborów, obecna władza postanowiła sobie pomóc, gdyż w kompetencjach Sądu Najwyższego jest uznanie ważności odbytych wyborów parlamentarnych. Więc może warto głośno walczyć ze strajkującymi nauczycielami, tymczasem przeprowadzić ciche manewry podkopując system demokratyczny? Jose Ortega y Gasset, filozof i wróg faszyzmy, zwykł powtarzać, że historia się nie powtarza...".