niedziela, 5 czerwca 2016

Tysiącdziewięćsetosiemdziesiątydziewiąty

Wystartowałem w biegu Stulecie Legii Warszawa - Biegnij Warszawo Nocą 2016". Dystans 10 kilometrów przebiegłem w czasie 52 minut i 51 sekund. Pobiegłem z numerem startowym 1664. Zająłem 1989 miejsce na 10 tysięcy startujących (tyle wydano pakietów startowych). Zwycięzca biegu przebiegł trasę w 31 minut i 57 sekund. Szacunek. Dla mnie ważny był również fakt, że biegłem z kumplem, z którym dzieliłem znoje dnia roboczego u poprzedniego tyrana. Dobrze się biega, gdy biegniesz z drugą osobą na tempo. Jest mocne postanowienie, że takich wspólnych zawodów biegowych będzie więcej, jedyny warunek jest taki, że muszą odbywać się w ciekawych miejscach. I najlepiej wieczorem, by można się wyspać przed biegiem, a po pójść na browar. Aha. Kumpel na finiszu okazał się szybszy, kurde bele.
Filippides musiał mieć niezłą krzepę w nogach. Grecki posłaniec ze starożytnych Aten miał, według przypowieści Herodota, przebyć trasę z Aten do Sparty, by poprosić legendarnych wojowników Spartańskich o pomoc dla Ateńczyków przed bitwą pod Maratonem, gdzie mieli zmierzyć się z wojskami perskimi Dariusza I zwanego Wielkim. To była zwycięska potyczka dla Ateńczyków, choć w samej bitwie wezwani na pomoc Spartanie nie wzięli udziału. Według greckich legend, po wygranej bitwie Filippides został wysłany na powrót do Aten, aby ogłosić zwycięstwo Ateńczyków i uprzedzić mieszkańców miasta o zbliżających się Persach. Grecki posłaniec przebiegł bez przerwy ponad 40 kilometrów, przekazał informację i zmarł z wycieńczenia. Tak, według greckich legend właśnie, narodziła się idea biegów długodystansowych, a nazwa maraton pochodzi od nazwy miejscowości, w której dzielni Ateńczycy spuścili łomot wrogim najeźdźcom z Persji. Saluto.