niedziela, 12 marca 2017

Chodźmy wszyscy na Manifę











W obliczu świata pędzącego ku otchłani stać nas już tylko na ślepy optymizm. Świat zmierza donikąd, ludzkość nie ma właściwego kierunku, wszyscy walczą ze wszystkimi, całość zamknięta w cyklu od porządku do chaosu lub od chaosu do porządku. Dlaczego po każdym okresie wyzwolenia i postępu społeczeństwo robi krok wstecz? Czy odwrót ma jakieś uzasadnienie? Czy ktoś zna teorię, która uzasadni ten chaos?
W kwiaciarni kolejka. Panowie nerwowo przeskakują z nogi na nogę. Jeden prosi tulipany, drugi, zapewne niesiony świeżym jak bryza uczuciem, decyduje się na czerwone róże, za to trzeci, zniecierpliwiony lub na świat obrażony, sieje lament, że to przecież komunistyczne święto, że to na nic, że tylko kasę trzeba wydać, prosi więc byle badyle i znika za drzwiami. Dzień Kobiet, coroczne święto, którego początki wywodzą się z ruchów robotniczych w Stanach Zjednoczonych. Za pierwsze obchody tego święta uważa się protest pracownic zakładów odzieżowych w Nowym Jorku w lutym 1909 roku, zorganizowany przez Socjalistyczną Partię Ameryki. Ot tyle związek z komuną. Pan numer trzy, co zwiał z badylami, niesiony nakazem spełni obywatelski, tudzież męski obowiązek i podaruje kwiatka. W ramach wyższej idei oczywiście, gdzież tam niesiony uczuciem. 
Paradoksalnie dwie największe humanitarne katastrofy w dziejach ludzkości, jakimi były wojny światowe, podarowały kobietom wyzwolenie. Gdy wybuchła I wojna światowa, kobiety poszły do normalnej pracy i zaczęły zarabiać. Bo nie było mężczyzn. Ci, skuleni w okopach na froncie, nie mogli bronić dotychczasowych obyczajów, które ograniczały życie kobiety do ściśle określonych ról żon i matek. Po okrucieństwach jeszcze większej wojny, wolność i rola kobiet w życiu społecznym, politycznym i gospodarczym urosła ponownie, ba, wydawać się by mogło, że rozwój ma uzasadnienie i nic go nie powstrzyma. Owszem, żelazna kurtyna sprawiła, że los i rola kobiet, szczególnie w skażonej sowieckim myśleniem części świata, ponownie zostały ograniczone, jednak fala niepodległości i upadek totalitarnych reżimów miał tchnąć nowego ducha w idee równouprawnienia. I niemal tak się stało, aż maszyna rozwoju ponownie się zacięła. Wraz z dojściem do władzy wszelkiej maści nacjonalistów, którzy odwołują się do cholera wie jakich tradycji, rola kobiety ponownie ma zostać sprowadzona do roli podrzędnej. Jakim prawem kobieta nie może decydować o sobie samej? Jakim prawem rządzący chcą ograniczyć kobietom prawa dostępu do osiągnięć medycyny? I jeszcze ten zakamuflowany rasizm, że kobiety należy nieustannie wspierać. Te wszystkie działania mają służyć jednej idei, mianowicie w dobie efektywności, rywalizacji i indywidualizmu, garstka facetów, którzy dorwali się do władzy, chce przypodobać się innym facetom, którzy nie czują się komfortowo przegrywając konkurencję z kobietami. Co zatem? Czyżby faktycznie dobrze już było? Przed nami jeszcze wiele zmian, nie jestem optymistą i tym bardziej nie będę rościł sobie nadziei. Wynik wyborów prezydenckich w Ameryce, kraju, którego społeczeństwo wyrosło na fundamentach wolności i swobód obywatelskich, każe mi dojść do wniosku, że oto ponownie świat zmierza ku przepaści, a nas stać już tylko na ślepy optymizm. Zatem podarunek na Dzień Kobiet może być wyrazem poszanowania idei równouprawnienia, bo taki ma początek ów święto. Saluto.