poniedziałek, 16 października 2017

Czy Ty również marzysz o Honolulu?







Kamieniołomy. Dni, godziny, minuty, sekundy. Tydzień za tygodniem. Miesiące. Lata całe. Nic tylko robota i robota. Kołowrotek. Nigdy nie byłem fanem tyrania od rana do wieczora, jednak z nieznanych mi przyczyn, zawsze trafiałem w miejsca, gdzie tak wygląda zarobkowa rzeczywistość. Owszem, są momenty zasłużonej radości, jednak nie są takowe dane zbyt często. Przede wszystkim przez fakt, że głaz pchać trzeba nieustannie, tymczasem za każdym zdobytym szczytem kryje się kolejny, znacznie wyższy. Jakbym zdobywał Koronę Himalajów. Basta. Koniec. Nie tylko robotą człowiek żyje. Wolę iść się pobawić z córką.
William Finnegan twierdzi, że surfing nie ma wiele wspólnego ze sportem. To obsesja, pasja, uzależnienie. W autobiograficznej książce Barbarian Days: A Surfing Life" opisuje swoje dzieciństwo na Hawajach w szalonych latach sześćdziesiątych. Wówczas to, mając zaledwie kilka lat, nauczył się pływać na desce na wielkich falach. Odtąd zawsze już mieszkał w pobliżu oceanu. Finnegan, korespondent wojenny magazynu The New Yorker, za swoją autobiografię otrzymał nagrodę Pulitzera. Barbarian Days: A Surfing Life" to kawał świetnej literatury, oldschoolowa powieść przygodowa o miłości do wielkiej fali. Polecam. Saluto.