Widzieliście plastikowe pieniądze? Nie pytam o żetony do ruletki, lecz o plastikowe banknoty, które są emitowane w kilku państwach na świecie. Pierwszym państwem, który wyemitował takie pieniądze była Australia, następnie do grona dołączyły kolejne, jak Rumunia, Hongkong czy między innymi Kanada. Zapewne wkrótce większość państw świata zdecyduje się na produkcję takich środków płatniczych, które według definicji mają być lepiej zabezpieczone przed fałszerstwem, bardziej wytrzymałe i ekologiczne. W Kanadzie wprowadzono na tą chwilę do obiegu banknoty o nominałach 50 i 100 dolarów. Wprowadzenie do obiegu nowego wzoru kanadyjskiej studolarówki wywołało niemałe zamieszanie. Na nowych banknotach pojawia się postać kobiety naukowca, spoglądającej w mikroskop, obok stoi butelka insuliny, którą wyizolowano po raz pierwszy w 1922 roku w kanadyjskim Toronto. Wzór ma być hołdem dla innowacyjności w medycynie. Kobieta na banknocie ma rysy kaukaskie, jednak kanadyjskie media ujawniły, że pierwszy wzór banknotu przewidywał kobietę o rysach dalekowschodnich. Gdy przedstawiono wzór banknotu grupie respondentów, ci ostatni zaprotestowali, że banknoty powinny przedstawiać „neutralną postać". Bank centralny zadecydował, że rysy kaukaskie będą bardziej odpowiednie. Zawrzało, gdy sprawa wyciekła do mediów. Organizacje imigrantów, przede wszystkim Rada Kanadyjczyków Chińskiego Pochodzenia, oskarżyła bank centralny o rasizm. Prezes banku Mark Carney wydał specjalne oświadczenie, w którym przeprosił za całe zamieszanie. Oskarżenia o rasizm to poważne zarzuty w Kanadzie, państwie, które stawiane jest za wzór dobrej integracji imigrantów. Saluto.
wtorek, 18 grudnia 2012
czwartek, 15 listopada 2012
Chodź, będziemy się całować i jesień szybko minie



Jesień przyszła, założyłem sweter. Wszyscy trochę markotni, ja także. Czytam „O
czym mówię, kiedy mówię o bieganiu". To mój pierwszy kontakt z
pisarstwem Murakamiego. Lektura tej książki to ciekawa, fajna i przede wszystkim motywująca
przygoda, bo sam staram się biegać mimo niepogody. A zimne dni dopiero
nadejdą, oby forma, zarówno fizyczna i psychiczna, dopisała. Coś
ponadto? Słucham dużo rock'n'rolla. Saluto.
czwartek, 18 października 2012
Leaves are falling all around, It's time I was on my way





Zeppelinowski „Ramble On" to prawdziwy majstersztyk.
Utwór nagrany został w październiku 1969 roku i pochodzi z drugiego
studyjnego albumu Led Zeppelin. Jimmy Page i Robert Plant komponując tą
niesamowitą piosenkę zainspirowani byli ponoć „Władcą Pierścieni" J.R.R. Tolkiena. Po 43 latach od nagrania utwór „Ramble On"
ma nadal ogromną moc. Być może późno odkryłem dla siebie muzykę Led
Zeppelin, lecz teraz z przyjemnością będą to nadrabiał. Tymczasem w
Vancity nastała pora deszczowa. Saluto.
poniedziałek, 24 września 2012
Kapelusze stetson, tanie fajki, dobra whiskey, nocne kluby i jazz
Parker
to typ spod ciemnej gwiazdy. Rabuś, bandzior i hulaka, jednak ma swój
kodeks honorowy, według którego postępuje i czym zaskarbia sobie
sympatię czytelnika. Zdradzony przez swoich kompanów szuka przysłowiowej
sprawiedliwości w przestępczym światku. Donald E. Westlake stworzył
postać Parkera w swoich nowelach kryminalnych w latach sześćdziesiątych.
Na motywach powieści Westlake'a nakręcono kilka filmów, jak choćby głośny „Point Break" z Lee Marvinem z 1967 roku czy „Payback" z Melem Gibsonem z 1999 roku. Donald E. Westlake za swoje powieści kryminalne otrzymał wiele wyróżnień, a scenariusz jego autorstwa do filmu „The
Grifters" z 1990 roku, z Annette Bening i Johnem Cusackiem, otrzymał
nominację do Oskara. Parker ponownie powraca w powieściach graficznych
Darwyn'a Cooke'a. Komiksy Cooke'a jedynie z nazwy przeznaczone są dla
młodszego czytelnika. Jest
tu wszystko co powinien zawierać dobry kryminał w klimacie noir, czyli
typy w prochowcach i kapeluszach stetson, tanie fajki i dobra whiskey,
nocne kluby i jazz. Bardzo polecam. Saluto.
niedziela, 16 września 2012
Never shoot up alone







Ponad
4 tysiące - to aktualne statystyki dotyczące liczby osób bezdomnych
żyjących w aglomeracji Vancouver. Takie dane przedstawił Regional
Steering Committee on Homelessness, jednostka budżetu miasta, zajmująca
się problemem bezdomności w Vancouver. Ponad 4 tysiące osób na 600
tysięcy mieszkańców. Ta liczba nieustannie rośnie. Mimo tego faktu, władze
miasta i prowincji nadal uprawiają propagandę „najlepszego
miejsca do życia na świecie". Czy zatem oblicze Vancouver może być
odpowiedzią na pytanie dotyczące kondycji współczesnego świata?
wtorek, 28 sierpnia 2012
Każdy ma swoje priorytety - niestety
Ochrona środowiska naturalnego to w Kanadzie priorytet - tak można wyczytać z ulotki dotyczącej recyklingu i segregacji odpadów. Więc segreguję. Przed domem są ustawione 4 pojemniki na śmieci. Jeden na plastik, drugi na papier, trzeci na szkło, czwarty na odpady, które nie kwalifikują się do trzech pierwszych kontenerów. Jak nie segregujesz swoich śmieci to Ministerstwo Ochrony Środowiska Brytyjskiej Kolumbii wyśle grzeczny list, w którym zostaniesz poinformowany, że odpady należy segregować. Jeśli jednak dalej będziesz uprawiał swój niecny proceder nie sortowania śmieci, w kolejny liście otrzymasz mandat, który, uwierz mi na słowo, przekona Cię ostatecznie, że odpady powinny być posegregowane. Ochrona środowiska naturalnego to w Kanadzie priorytet - to zdanie z ulotki dotyczącej recyklingu i segregacji odpadów napisane jest dużą czcionką, tak, by rozwiać wszelkie wątpliwości. Wszystko pięknie wydawać by się mogło. Jednak to, co dla kanadyjskiego rządu jest priorytetem w ich własnym kraju, niekoniecznie jest istotne, gdy w grę wchodzą interesy kanadyjskiej firmy działającej poza granicami i ogromne zyski, jakie ów firma może przynieść kanadyjskiemu budżetowi. Barrick Gold, największy na świecie koncern górniczy, wydobywa złoto i srebro w Andach, na pograniczu Argentyny i Chile, nie przejmując się zbytnio ochroną środowiska i protestami lokalnych mieszkańców. Kanadyjska firma od kilku lat rozbudowuje swoją kopalnię Pascua Lama położoną w Andach pomiędzy argentyńską prowincją San Juan i chilijskim III Regionem. Według szacunków złoża w kopalni Pascua Lama to 17 milionów uncji złota i ponad 600 milionów uncji srebra, z czego zysk, po odliczeniu wszystkich kosztów produkcji, powinien wynieść ponad 30 miliardów dolarów. Takie liczby skłoniły rządy Argentyny i Chile do udzielenia Barrick Gold koncesji na wydobycie i eksploatację terenu. Kopalnia Pascua Lama ma powierzchnię ponad 400 hektara. Złoża kruszców położone są po stronie chilijskiej, natomiast woda potrzebna do ich płukania pochodzi z części argentyńskiej. Źródłem wody są andyjskie lodowce, które zasilają rzeki spływające z gór. Praca w kopalni, prowadzone odwierty i transport, to wszystko wzbudza tumany kurzu, który osiada na lodowcach i zanieczyszcza wodę w rzekach. Ponadto woda zużyta w procesie płukania kruszców nasączona jest cyjankiem potasu i w żaden sposób nie nadaje się do ponownego użycia. Argentyńskie prawo, na mocy ustawy o bogactwie naturalnym i ochronie środowiska z 2008 roku, zakazuje eksploatacji górniczej w pobliżu lodowców andyjskich, jednak kanadyjski koncern złożył skargę w sądzie prowincji San Juan i do czasu sądowego rozstrzygnięcia sporu prace w kopalni idą pełną parą. Interesy kanadyjskiej firmy, gdzie wśród zarządców i akcjonariuszy można znaleźć takie nazwiska jak były prezydent USA George Bush senior czy były premier Hiszpanii Jose Maria Aznar, są jedynie tłem do oskarżeń o korupcję i fasadowej walki polityków w Argentynie i Chile. Wydobycie trwa, andyjskie lodowce topnieją, środowisko naturalne doznaje spustoszenia, kanadyjski koncern zarabia. Tymczasem mam wolny dzień, więc sprzątam i robię małe porządki. Stoję przed pojemnikami na śmieci i konsekwentnie segreguję odpady. Grzeczny list od rządu z informacją, że należy segregować odpady, został dostarczony na adres pod którym mieszkam. Zgodnie ze współlokatorami uznaliśmy, że nie chcemy, by rząd Brytyjskiej Kolumbii marnował papier na drugi list. My już wiemy, że ochrona środowiska naturalnego dla kanadyjskiego rządu to priorytet. Ale tylko tu w Kanadzie, niekoniecznie jednak poza granicami kraju. Saluto.
poniedziałek, 6 sierpnia 2012
Dzień Świstaka



To
taki kołowrotek. Pobudka i szybki prysznic. Wstaję trochę wcześniej, by
móc celebrować śniadanie. Następnie 45 minutowa podróż na Granville
Island, gdzie pracuję. Około 9 godzinny wyścig z czasem w pracy, w tym
półgodzinna przerwa na lunch. Powrót do domu i zakupy po drodze.
Wieczorem biegam i to ulubione zajęcie podczas tygodnia. Kolacja i do
łóżka. I tak przez 5 - 6 dni w tygodniu. W dni wolne odpoczywam. Czasem
plaża, czasem relaks w Stanley Parku, a czasem książka i nic więcej. W
miarę możliwości śledzę co się dzieje na Igrzyskach w Londynie,
szczególnie pływanie i bieganie. I tyle. Staram się nosić przy sobie
aparat. Ot życie. Fajnie jest. Saluto.
poniedziałek, 16 lipca 2012
(She couldn't get no) satisfaction
„Powinnam przespać się z każdym z nich z osobna" - tak Margaret Trudeau, żona premiera Kanady Pierre'a Trudeau, skomentowała plotki na temat jej domniemanego romansu z Mickiem Jaggerem, wokalistą The Rolling Stones. Wydarzenia te miały miejsce w 1977 roku, podczas trasy The Rolling Stones po Kanadzie. Margaret Trudeau, po koncercie Stonesów w Toronto, spędziła noc bawiąc się z członkami grupy w nocnym klubie, a następnie jeżdżąc z Mickiem Jaggerem limuzyną po mieście. To wydarzenie definitywnie zakończyło burzliwe małżeństwo Margaret Trudeau z kanadyjskim premierem Pierre'em Trudeau, jednak znacznie przyczyniło się do zwiększenia popularności polityka. Pierre Trudeau znany był ze swego zamiłowania do kobiet. Gdy jego żona Margaret spędziła słynną noc z Jaggerem, Pierre Trudeau w żaden sposób nie skomentował wydarzeń, zachowując powściągliwość dżentelmena i unikając publicznego prania brudów. To spodobało się opinii publicznej. Liberalna Partia Kanady, na której czele stał Trudeau, ponownie wygrała wybory parlamentarne w 1980 roku, a sam Pierre Trudeau po raz drugi objął urząd premiera. Wydarzenie z trasy The Rolling Stones z 1977 roku znajduje się na trzecim miejscu listy największych politycznych skandali w historii Kanady, opublikowanej właśnie przez tygodnik polityczny The Maclean's. Saluto.
poniedziałek, 18 czerwca 2012
Przesyłka z Tokio



Album „Asakuza Zenzai" to portret starszej pary z Tokio. Fotograf Eriko Koga przez pięć lat dokumentował ich życie, które wiedli w byłej kawiarence w tokijskim dystrykcie Asakuza. Tekst w albumie jest w języku japońskim, jednak udało mi się znaleźć recenzję, która zawierała opis historii przedstawionej na fotografiach. Hirata Hana urodziła się w 1912 roku, jej przyszły mąż Nakamura Yoshiro w 1921 roku. Poznali się po II wojnie światowej, gdy oboje pracowali w jednej z restauracji w Tokio. W 1955 roku razem otworzyli Ayumi Cafe, małą kawiarenkę w dystrykcie Asakuza, który był wówczas centralnym miejscem kulturalnym w Tokio. Hirata Hana i Nakamura Yoshiro prowadzili kawiarnię do 1998 roku, jednak po zamknięciu nie opuścili lokalu, zamieniając je w mieszkanie. Fotograf Eriko Koga poznał parę w 2003 roku i dokumentował ich życie do 2008 roku. Narracja w opowieści jest prowadzona subtelnie, zdjęcia ukazują wielką zażyłość między parą. Historia ukazana na zdjęciach powoli jednak prowadzi ku nieuniknionemu. Nakamura Yoshiro zmarł w 2008 roku, Hirata Hana w 2010 roku. Album „Asakuza Zenzai" wydany jest jak zin, oszczędny w formie. Najważniejsze są tu fotografie, które ukazują historię wspaniałej miłości. To jeden z moich ulubionych albumów fotograficznych. Saluto.
wtorek, 12 czerwca 2012
Everything is a copy of a copy of a copy





Miewam
taki sen w którym chodzę po centrum miasta, lecz nie wiem dokładnie co
to za miasto. To wielka metropolia. Jest słoneczny dzień, ja
jednak włóczę się w cieniu ogromnych drapaczy chmur. Jest gwarno, tłoczno,
duszno. Znam to miejsce, znam daną ulicę, wiem co będzie za rogiem, za
następnym skrzyżowaniem. Czy aby na pewno? Gdy już jestem niemal
przekonany, że wiem po ulicach jakiego miasta się błąkam, mijam kolejną
przecznicę i tracę orientację. Ta ulica jest przecież w innym mieście.
Więc gdzie ja jestem? Nie mam pojęcia i się nie dowiem, bo w tym
momencie się budzę. Bardzo lubię ten sen. Saluto.
poniedziałek, 4 czerwca 2012
Z prywatnej kolekcji kapitana Jamesa Cooka
Historia zatoczyła koło. W 1778 roku kapitan James Cook, eksplorując Zachodnie Wybrzeże Ameryki Północnej, otrzymał od rodowitych mieszkańców wyspy Vancouver podarek. Przedstawiciele indiańskiego plemienia Nootka, na znak pokoju, wręczyli brytyjskiemu żeglarzowi wyrzeźbiony w drewnie artefakt przedstawiający zaciśniętą dłoń. Dziś, 234 lata później, mający sakralną wartość dla przedstawicieli plemienia Nootka artefakt powrócił na ziemię przodków i znalazł swoje miejsce pośród eksponatów Muzeum Antropologicznego przy Uniwersytecie Brytyjskiej Kolumbii w Vancouver. Wydarzenia sprzed 234 lat miały miejsce podczas trzeciej i ostatniej morskiej podróży, którą Cook odbył w latach 1776 - 1779. Morska eskapada miała na celu zbadanie północno - zachodniego wybrzeża Ameryki Północnej. W skład wyprawy wchodziły dwa okręty. Cook, podobnie jak w trakcie swej poprzedniej podróży, dowodził statkiem „Resolution", podczas gdy kapitan Charles Clerke objął dowodzenie nad załogą „Discovery". Brytyjczycy opłynęli Przylądek Dobrej Nadziei i wpłynęli na Pacyfik w pobliżu Nowej Zelandii. Następnie wyprawa dotarła na Tahiti, gdzie wysadzono Omaia - tubylca, którego zabrano z wyspy w trakcie poprzedniej eskapady Cooka. Dwa lata od wypłynięcia z Wysp Brytyjskich wyprawa, którą dowodził kapitan James Cook, dopłynęła na Hawaje, by następnie dotrzeć do północno - zachodniego wybrzeża Ameryki Północnej. W marcu 1778 roku załoga dostrzegła linię brzegową obecnego stanu Oregon, jednak sztormowa pogoda nie pozwoliła zakotwiczyć w pobliżu lądu. Pojawiły się problemy z uzupełnieniem zapasów żywności i wody pitnej. Przez kolejne tygodnie okręty żeglowały wzdłuż linii brzegowej w kierunku północnym, lecz ze względu na wciąż niesprzyjające warunki pogodowe nie udało się zejść załodze na stały ląd. Dnia 29 marca 1778 roku statki „Resolution" i „Discovery" podpłynęły w pobliże wyspy Vancouver, którą Cook omyłkowo wziął za część stałego lądu. Do zakotwiczenia wybrano zatokę Ship Cove w Cieśninie Króla Jerzego. Wyprawa, którą dowodził Cook, przebywała ponad miesiąc na wyspie Vancouver. Doskonale układała się współpraca z tubylcami zamieszkującymi wyspę, indiańskim plemieniem Nootka. Wówczas to właśnie wodzowie plemienia, na znak przyjaźni i pokojowych zamiarów, wręczyli brytyjskiemu żeglarzowi artefakt przedstawiający zaciśniętą dłoń. Artefakt stał się częścią prywatnej kolekcji słynnego żeglarza. Ponadto Brytyjczycy dostrzegli wśród krajowców przedmioty, które wskazywały na wcześniejszy kontakt z Europejczykami, takie jak srebrne łyżeczki czy żelazne narzędzia. Prawdopodobnie uprzednio zawitała w te rejony wyprawa hiszpańskich galeonów pod dowództwem Juana Pereza Hernandeza. Pod koniec kwietnia 1778 roku wyprawa opuściła gościnę na wyspie Vancouver i wyruszyła w dalszą podróż wzdłuż wybrzeża na północ. Ponownie trudne warunki pogodowe uniemożliwiły zakotwiczenie w rejonie Alaski. Wyprawa przepłynęła przez Cieśninę Beringa z zamiarem eksploracji północnej linii brzegowej Ameryki Północnej, jednak warunki panujące na Oceanie Arktycznym zmusiły Brytyjczyków do powrotu na południe. W 1779 roku wyprawa, którą dowodził Cook, powróciła na Hawaje. Zakotwiczono w zatoce Kealakekua. To był kolejny pobyt Cooka w tym rejonie. Znał ludzi i miejsce, więc tym bardziej bezsensowna wydaje się śmierć, jaką poniósł z rąk tubylców. Dnia 14 lutego 1779 roku kilku Hawajczyków ukradło jedną z łodzi okrętowych ze statku „Resolution". Zazwyczaj w takich sytuacjach brano kilku tubylców jako zakładników aż do zwrotu ukradzionych przedmiotów, w tym przypadku łodzi. Kapitan wraz z załogą wylądował na brzegu, gdzie czekał tłum tubylców. Rozpętała się walka, w trakcie której słynny żeglarz został zatłuczony na śmierć. Po śmierci Cooka wyprawa powróciła do Wielkiej Brytanii. Kapitan James Cook był i nadal pozostaje jednym z najwybitniejszych żeglarzy i odkrywców europejskich. Wniósł niepodważalny wkład w poznanie naszego globu. Po śmierci żeglarza jego prywatna kolekcja dzieł sztuki i pamiątek z podróży rozproszyła się wśród prywatnych i państwowych kolekcji. Artefakt, który został ofiarowany żeglarzowi przez mieszkańców wyspy Vancouver, indiańskie plemię Nootka, miał przez te lata 11 - tu różnych właścicieli. Jest wiele dzieł sztuki wywiezionych z wyspy Vancouver, które zostały wytworzone przez lud Nootka, jednak są one częścią zbiorów muzealnych i ich ewentualny powrót do Kanady pozostaje pod znakiem zapytania. Artefakt był jedynym, który pozostawał w zasięgu, gdyż był częścią prywatnej kolekcji i wielokrotnie zmieniał właściciela. Pozostawała kwestia ceny. Kanadyjski filantrop Micheal Audain, prywatnie wielki miłośnik dokonań Jamesa Cooka, zakupił dzieło sztuki za 1,2 miliona dolarów amerykańskich i ofiarował Muzeum Antropologicznemu przy Uniwersytecie Brytyjskiej Kolumbii w Vancouver. Wszystko odbyło się z wielką pompą. Na uroczystości przekazania obecni byli politycy reprezentujący prowincję Brytyjska Kolumbia, władze miasta Vancouver a także przedstawiciele indiańskiego plemienia Nootka. Relację z wydarzenia można było znaleźć we wszystkich mediach, czyli prasie, telewizji i internecie. Dziś, 234 lata od opuszczenia, mający sakralną wartość dla Indian z plemienia Nootka artefakt przedstawiający zaciśniętą dłoń, powrócił na ziemię przodków.
poniedziałek, 14 maja 2012
West Coast Tattoo and Culture Show




West
Coast Tattoo and Culture Show to jedna z największych na Zachodnim
Wybrzeżu imprez dla miłośników tatuażu. W tym roku konwencja została
zorganizowana w pobliskim Coquitlam.
Na scenie Boulevard Casino pojawiło się wielu uznanych artystów, jak
choćby Chris Nunez, znany z programów Miami Ink i Ink Master's, czy
Billy DeCola, bohater reality show NY Ink's. Na mnie największe wrażenie
zrobiły prace gościa z Monkey King Tattoos, który nazywa się Jeff Tam.
Wszystkie jego prace dochodziły do finałów niemal w każdej kategorii,
natomiast czarno - szara praca pokrywająca całe nogi, zdobyła główną
nagrodę za najlepszy duży tatuaż. Krótka foto - dokumentacja z
konwencji. Nie jestem zadowolony z tych fotografii. Nie miałem
akredytacji, nie miałem sprzętu, przede wszystkim jednak nie miałem
pomysłu. Po prostu obrazki. Saluto.
Subskrybuj:
Posty (Atom)